Syntetyczna marihuana. Legalna lecz czy bezpieczna?
W efekcie kryminalizacji marihuany, rynek dopalaczy odpowiedział swoją wersją „trawki”, proponując użytkownikom „syntetyczną marihuanę”. Co wiemy o tej substancji?
Nowa używka podobnie jak rosnąca na krzakach marihuana służy do palenia. Sprzedawana jest w sklepach z dopalaczami pod wieloma różnymi nazwami – „sztuczna marihuana”, „sexy monkey”, „spice”, „czarna mamba”.
Substancja jest trudniejsza do wykrycia w testach na obecność THC. Z tego powodu jest drugą najczęściej wybieraną używką wśród starszej młodzieży szkolnej w Stanach Zjednoczonych (według danych National Institute on Drug Abuse).
Mimo zakazu handlowania niektórymi z elementów składowych syntetycznej marihuany, wiele innych w dalszym ciągu nie zostało jeszcze zidentyfikowanych, więc w konsekwencji pozostaje ona legalna.
Jednak jak zawracają uwagę aktywiści na rzecz legalizacji marihuany, syntetyk nie ma nic wspólnego z efektami jakie powoduje u użytkowników roślina. Informacje na produktach mylnie sugerują, że są to mieszanki ziołowe, gdy tymczasem powstają w laboratorium w wyniku spryskiwania roślin (nie konopnych) odpowiednią mieszanką chemikaliów, które dają użytkownikom o wiele mocniejszego kopa niż THC zawarte w roślinach.
Jedynym powodem, dla którego jest nazywana „syntetyczną marihuaną”, to fakt, że oddziałuje na te same receptory w mózgu, co delta-9-tetrahydrocannabinol zawarty w roślinach.
Drgawki, halucynacje oraz zaburzenia psychiczne. To tylko niektóre z efektów stosowania sztucznych kannabinoli.
Syntetyczna marihuana jest o wiele mocniejsza niż naturalna – jej moc wynika tylko i wyłącznie z zastosowanej mieszanki środków chemicznych. Niektóre mogą być nawet 800 razy silniejsze od zwykłej trawki.
Niektóre ze skutków ubocznych występujące po spożyciu sztucznych kannabinoli:
- dezorientacja,
- stany lękowe
- zwiększone ciśnienie krwi,
- możliwość wystąpienia ataku serca,
- drgawki,
- agresja,
- halucynacje,
- wymioty,
- objawy odstawienia.
Tak naprawdę, osoba stosująca syntetyczne kannabinole nie wie, jakie substancje wprowadza do swojego organizmu.
To dlatego, że przepis na syntetyki jest ciągle zmieniany przez producentów w celu omijania prawa, które delegalizuje kolejne substancje. Z tego powodu nie da się przewidzieć efektów jakie poszczególna partia wywoła na użytkowniku.
Jeden pakiet „sztucznej trawki” może być zupełne różny od kolejnego, mimo iż wyszły z tego samego laboratorium. Prócz zastosowanych chemikaliów znacznie ma bowiem też czas, w którym pryska się rośliny oraz sposób, w jaki przygotowuje się końcową mieszankę. Cała procedura jest więc narażona na pojawienie się wielu możliwych błędów i pomyłek w produkcji.
W ostatnim czasie na łamach magazynu Clinical Toxicology opisane zostały wyniki badań na temat wpływu syntetycznej marihuany na zachowanie kierowców. Jak napisali we wnioskach naukowcy „kierowcy pod wpływem syntetycznych kannabinolach byli bardziej zdezorientowani i chaotyczni, mówili bardziej niewyraźnie niż kierowcy pod wpływem marihuany”.
W badaniu brali udział kierowcy zatrzymani przez policję, ze stwierdzoną obecnością THC we krwi. Z badania odrzucono kierowców, którzy dodatkowo znajdowali się pod wpływem alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych.
Podczas badania obliczono, że 31% kierowców, prowadzących auto po syntetycznych kannabinolach brało udział w stłuczkach, podczas gdy dla użytkowników marihuany było to jednie 4%. Dezorientacja oraz bezładne zachowanie to efekty syntetyków, pojawiające się u 31 do 44% ich użytkowników. Efektów tych nie zanotowano u użytkowników marihuany. Niespójna mowa oraz oczopląs (mimowolne ruchy oka) pojawiały się również 4 do 5 razy częściej u osób pod wpływem syntetyków.
Syntetyczne analogi, jak wszystkie nowe związki chemiczne, nie mają udokumentowanej historii oddziaływania na organizm człowieka. Mogą więc powodować szereg fizycznych i psychicznych skutków ubocznych, które w przypadku jazdy samochodem mogą prowadzić do poważnych urazów i śmierci.
Mimo iż syntetyczna marihuana może stanowić dla użytkowników „legalny zamiennik” trawki, lekarze ostrzegają przed daleko bardziej szkodliwymi efektami tego rodzaju wynalazków.
„Te substancje są groźne – każdy kto je stosuje gra w rosyjską ruletkę” powiedział Even John W. Huffman z Clemson University.
Na szczęście w 2015 roku, w naszym kraju wprowadzono nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Wprowadziła ona definicję „nowej substancji psychoaktywnej , czyli takiego środka odurzającego lub leku psychotropowego, który nie został zamieszczony w wykazach załączonych do dwóch konwencji ONZ z 1961 i 1971 r., lecz może stanowić porównywalne zagrożenie dla zdrowia publicznego, jak substancje znajdujące się w tych wykazach.”