Dlaczego niektórzy mężczyźni nie są w stanie wyhodować brody?
W ostatnich latach brody stały się hitem męskiej mody. Ale nie każdy mężczyzna jest w stanie uczestniczyć w tym szaleństwie. Niektórym po prostu broda nie chce wyrosnąć!
Broda – jeden z niewielu (w porównaniu z kobietami) elementów wyglądu, którego stylizacja jest dozwolona wśród mężczyzn. Ma znaczenie nie tylko estetyczne, ale i psychologiczne.
Poprzez podkreślanie linii szczęki włosy na twarzy pomagają w nadaniu bardziej groźnego wizerunku, co oznacza tym samym odporność i wytrzymałość.
Od jaskiniowców przez Karola Marksa aż do dzisiaj broda pełniła i pełni „odstraszającą” funkcję. Prehistoryczni mężczyźni nosili brody, by chronić swoje twarze przed zimnem. W dawnych czasach miały one także znaczenie kulturowe, golenie ich było formą kary i powodem do ogromny wstydu.
Z czasem podejście do brody w społeczeństwie zmieniało się, wchodząc i wychodząc z mody.
A jednak wśród nas są tacy, którzy cierpią na coś w rodzaju syndromu „dziecięcej twarzy”. Niemożność wyhodowania super męskiej brody wydaje się nieco niesprawiedliwa. Dlaczego tak się dzieje?
Możliwości przyrostu brody nie zależą od ilości hormonów, ponieważ sam testosteron – hormon z grupy androgenów, stymulujący rozwój seksualny u mężczyzn, nie powoduje bezpośrednio wzrostu włosów na twarzy. Substancją odpowiedzialna za to jest dihydrotestosteron (dht) syntetyzowany z testosteronu.
Nie chodzi też o ilość tej substancji w ciele, ale o to, w jaki sposób organizm mężczyzny na nią reaguje.
Na ogół większość panów ma mniej więcej ten są poziom testosteronu. Mężczyźni z gęstymi brodami są jednak bardziej wrażliwi na jego działanie niż ci z dziecięco gładką buźką.
Innymi słowy – zdolność do wzrostu brody nie ma nic wspólnego z męskością, płodnością ani poziomem testosteronu, a związana jest z ilością receptorów androgenów w skórze.
Co jednak ważne, mężczyźni, którzy są bardziej wrażliwi na testosteron, są również bardziej podatni na łysienie!
Paradoksalne, ale ta sama substancja jest odpowiedzialna za porost włosów w dolnej części twarzy, jak i za zupełnie przeciwną reakcję, czyli ich wypadanie z górnych partii skóry głowy. Jest to związane z odmiennym sposobem ekspresji genów w mieszkach włosowych.
Liczba receptorów jest zaprogramowana genetycznie, tak więc zarówno za brak brody, jak i za swoją łysinę, winić powinniście swoich przodków.
Ratunkiem dla walczących z zakolami mogą być preparaty zmniejszające ilość dth we krwi, jednak dla pragnących zagęścić swoją brodę pozostaje niewiele rozwiązań.
Więc jeśli w twoim otoczeniu, jesteś jedynym bez wspaniałego dywanu na twarzy, pociesz się, wiedząc, że przynajmniej utrzymasz włosy na głowie.
Ponadto naukowcy w serii eksperymentów wykazali, że brody mimo zachęcającego wyglądu powinniśmy trzymać na dystans od innych – są bowiem idealną przechowalnią dla bakterii, które są w stanie bezpiecznie przechować się w gęstwinie podczas mycia, pozostając z tobą na dłużej.
A tak na marginesie – problem ze wzrostem zbyt dużej ilości włosów na twarzy ma aż 5% kobiet.