Człowiek, który ocalił 160 samobójców
Kim był Don Ritchie i dlaczego uratował aż tyle osób?
Australijczyk Don Ritchie mieszkał w pobliżu klifu The Gap, gdzie popełniano najwięcej samobójstw. Żył tam ponad 45 lat i w tym czasie ocalił życie 160 osobom, które się na nie targnęły. Niektóre informacje mówią nawet o 500 osobach. Nazywany był „aniołek klifu”. Niczym anioł stróż czuwał i pomagał nieszczęśnikom.
Klif znajduje się w Sydney i jest znany jako jedno z ulubionych miejsc samobójców. Dlaczego akurat to miejsce? Około 15 km od klifu znajduje się centrum biznesowe miasta. Pogrążeni w pracy ludzie często trafiali rozgoryczeni na sam szczyt klifu.
Dla wielu ludzi kariera jest istotnym elementem w życiu, często najważniejszym. Gdy coś się nie układa łatwo o depresję czy załamanie. Stres w miejscu pracy jest zawsze obecny, nie każdy jest na tyle silny, aby poradzić sobie z pewnymi stanami i decyduje się na ostateczność. Rywalizacja, szybkie tempo czy stawianie sobie wysokich celów wcale nie pomaga, gdy ktoś nie osiągnie tego, czego sobie założył, może czuć się bezwartościowy i uznać swoje istnienie za bezcelowe. Samobójstwo jest rezygnacją z życia, może być skutkiem sytuacji życiowej bądź po prostu efektem skutkiem choroby psychicznej.
W zależności od czasów różnie patrzono na temat samobójstwa. Arystoteles samobójstwo potępiał, Epikur natomiast mówił, że człowiek ma do tego prawo, jeżeli życie przestało go cieszyć. W Grecji z kolei było przestępstwem, w Rzymie takie zachowania były dopuszczane, jednak nie w każdej sytuacji. Kościół katolicki, podążając za piątym przykazaniem „Nie zabijaj” potępiał takie zachowanie, widział w tym nic innego jak moralny upadek. W Indiach wyglądało to trochę inaczej, można wręcz powiedzieć, że było to wymuszone. Przeprowadzali rytuał tak zwany „samopalenia się wdów”. Polegało to na tym, że wdowa była spalana wraz ze zwłokami męża na stosie.
W chrześcijaństwie samobójstwo zazwyczaj jest uznawane za grzech. Istnieje przekonanie, że życie jest darem od Boga, a samobójstwo jest działaniem przeciwko samemu Stwórcy. Święty Augustyn, wielki myśliciel interpretował piąte przykazanie w ten sposób, że siebie również nie można zabić. Popełniając samobójstwo, łamiemy dekalog. Tylko Bóg daje nam życie, więc tylko on może je odebrać.
Starszy pan Don Ritchie często spacerował w okolicy klifu, a widząc osoby, które chcą targnąć się na swoje życie, podchodził i pytał, czy może w jakikolwiek sposób pomóc. I tym prostym pytaniem potrafił ocalić ludzkie istnienie.
Australia jest niewątpliwie pięknym miejscem. Zachwyca na każdym kroku, wiele nazywa ją rajem na ziemi. Kraina wiecznej szczęśliwości nie tylko dla miłośników kangurów i wombatów. Mimo to, samobójstwa w Australii są jedną z częstszych przyczyn śmierci. Statystyki podają, że wypadki samochodowe nie powodują tyle zgonów co samobójstwa.
Nikt do końca nie wie, jak się zachować w sytuacji, kiedy ktoś chce targnąć na swoje życie. Należy uczyć się tego od tak wyjątkowych osób, jak Don Ritchie – wystarczy rozmowa. Policja czy inne służby nie zawsze przyjadą na czas, a dzięki naszej interwencji może uda nam się komuś ocalić życie. Na pierwszy rzut oka Don jest miły, starszym panem. Nikt by się nawet nie spodziewał, że dzięki niemu ocalało 160 osób. Jest idealnym przykładem na to, że czasami warto zwolnić i rozglądnąć się dookoła, może akurat ktoś będzie potrzebował najprostszej rozmowy.