Tradycyjny „dymek” versus e-papieros
Często uważamy, że nowoczesny zamiennik tradycyjnego papierosa jest mniejszym złem. Zamiast dymu użytkownicy wdychają jednak wiele innych szkodliwych substancji oraz wcale nie uwalniają się od nikotyny. Czy faktycznie e-papierosy są zdrowe?
Elektroniczne papierosy często prezentowane są jako najlepszy sposób na rzucenie palenia. Mimo iż chronią nas przed wdychaniem szkodliwego dymu dostarczają do naszych organizmów inne substancje.
Dym z e-papierosa, czyli odparowujący płyn, stosowany w formie wymienialnego wkładu, składa się głównie z wody i nikotyny na bazie glikolu propylenowego lub gliceryny roślinnej oraz od czasu do czasu środków aromatyzujących.
Przez wiele lat lekarze łączyli powstawanie raka właśnie z dymem papierosowym, głosząc, że dym modyfikuje komórki w naszych płucach. Palenie powoduje również choroby układu krążenia i oddechowego. Powodem, jak wyjaśniają eksperci, jest fakt, ze dym zawiera ponad 500 toksycznych substancji takich jak cyjanek, benzen, formaldehyd, metanol, acetylen i amoniak, nie wspominając o substancjach smolistych, tlenku węgla i tlenku azotu.
I choć e-papieros uwalnia nas od tych substancji parująca w nim ciecz również nie zachwyca lekarzy. Jako, że wynalazek pojawił się na rynku zaledwie w 2003 roku nie da się jeszcze powiedzieć, jakie będą długotrwałe efekty jego używania.
Nie brak z resztą reklam z dawniejszych czasów, które reklamowały papierosy (często produkowane bez filtra) jako nieszkodliwą używkę. Płyn stosowany w e-papierosach zawiera glikol propylenowy – środek chemiczny wprawdzie dobrze przebadany, ze względu na zastosowanie w medycynie, jednak nie analizowany pod kątem długotrwałego wdychania.
Stosowany jest on również do wytwarzania sztucznego dymu, używanego np. w teatrze. Każdy kto miał okazję oglądać spektakl z tego rodzaju efektami wie, że dym taki powoduje kaszel i podrażnia gardło. Mimo iż substancja jest bezpiecznie stosowana w medycynie jej długotrwałe wdychanie może skutkować nieznanymi efektami.
W badaniach prowadzonych od roku 2009 amerykańska FDA wykryła w przebadanych 42 rodzajach płynów do e-papierosów całkiem sporo szkodliwych substancji:
- glikol etylowy wykryto w niewielkich ilościach w jednym płynie,
- pewne specyficzne dla tytoniu nitrozoaminy, które są substancjami rakotwórczymi, wykryto w połowie badanych próbek,
- anabazyna, myosmina i beta-nicotyrine czyli substancje podejrzewane o szkodliwe działanie na ludzi – wykryto w większości badanych próbek,
- wszystkie za wyjątkiem jednego płynu oznaczonego jako wolne od nikotyny, zawierały niskie ilości nikotyny,
- testy wykazały, że trzy różne płyny o jednakowej etykiecie, emitowały znacząco różne ilości nikotyny przy każdym zaciągnięciu (poziomy nikotyny w jednym buchu wahał się od 26,8 do 43,2 mcg / 100 ml),
- okazało się także, że w jednym przypadku poziom nikotyny trafiający do organizmu podczas palenia e-papierosa, jest dwa razy wyższy niż dopuszczalna norma.
Cieszy fakt, że e-papieros jest z pewnością bezpiecznym rozwiązaniem dla biernych palaczy.
Aby ocenić prawdziwe skutki dla naszego zdrowia potrzebujemy jednak zaawansowanych badań na dużych grupach użytkowników, a takie będziemy mieć możliwość przeprowadzić zapewne dopiero za kilka dziesięcioleci. Do tego czasu wypadałoby wstrzymać się z paleniem e-papierosów, ale znając historię, tak się niestety nie stanie.