„Konopiomat” do badania zawartości THC we krwi
Standardowa kontrola trzeźwości kierowców polega na zmierzeniu zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu przy pomocy alkomatu. Jednak w dobie rosnącej popularności innych używek, a zwłaszcza marihuany, dotychczasowe badanie pod kątem tylko jednej substancji to za mało. Konieczne stało się więc stworzenie urządzenia analogicznego do alkomatu, ale mierzącego zawartość innych środków odurzających takich jak THC. Dlaczego zatem nic takiego nie powstało do tej pory?
Obecnie jedną z najpopularniejszych używek oprócz alkoholu staje się marihuana, czyli suszone kwiatostany odpowiednich gatunków i odmian Konopi. Używana jest nie tylko w celach rekreacyjnych, ale stanowi także źródło cennych leków. Z tych i innych powodów coraz więcej krajów na świecie decyduje się, na zniesie nałożonych głównie w ubiegłym wieku kar i zakazów na jej używanie. Niedawno została także częściowo zalegalizowana w Polsce dla celów medycznych.
Kontrola trzeźwości i odurzenia
Niestety w miejscach, gdzie używkę tę ponownie zalegalizowano, narodził się dość poważny problem. Zresztą dotyczy on także krajów, gdzie marihuana jest nielegalna (m.in. Polska), ale pomimo tego bardzo popularna oraz tych, które rozważają jej legalizację w przyszłości. Mianowicie nie ma aktualnie szybkiej i dokładnej metody oceny odurzenia kontrolowanej osoby, analogicznej do używanego w badaniu trzeźwości alkomatu. Stosowane przez policję narkotesty owszem dają wyniki po zaledwie kilku minutach, jednak nie nadają się do ustalania trzeźwości delikwenta. Przede wszystkim nie określają, czy badana osoba jest w danym momencie odurzona, a jedynie pokazują czy zażywała konkretne używki w przeciągu ostatnich kilku dni.
W tym wszystkim chodzi oczywiście o bezpieczeństwo i zapobieganie wypadkom na drogach. Bezsprzecznie nie powinno się prowadzić samochodu lub innego środka lokomocji będąc pod wpływem substancji odurzających. Dotyczy to zarówno marihuany, alkoholu, ale także wielu dostępnych legalnie leków. W Polsce ta kwestia jest regulowana prawnie – mamy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych w stanie nietrzeźwości lub odurzenia. Powstaje jednak dylemat z punktu widzenia ustawodawcy, zwłaszcza w krajach, w których używki są legalne. Rodzi się bowiem pytanie, jaką zawartość danej substancji psychoaktywnej we krwi uznać za wartość graniczną, po przekroczeniu, której prowadzenie pojazdu powinno być zabronione.
W przypadku alkoholu sprawa jest prosta i oczywista. Jedno dmuchnięcie, kilka sekund czekania i wynik w promilach wyświetla się na alkomacie. Wartość powyżej 0,2 oznacza w polskim prawie stan, w którym prowadzenie pojazdów uznawane jest za wykroczenie. Zawarty we krwi etanol z czasem ulega jednak metabolizmowi, a po części także ucieka z nas z każdym wydechem. Dzięki temu po kilku, kilkunastu, albo i kilkudziesięciu godzinach (w zależności od „grubości imprezy”) jesteśmy w stanie ponownie wsiąść za kółko bez obawy przed konsekwencjami prawnymi.
Narkotest to dobry odpowiednik alkomatu?
Sprawa komplikuje się w przypadku innych substancji psychoaktywnych. Obecnie używane przez policję narkotesty często bazują na wykrywaniu obecności w ślinie metabolitów (produktów rozkładu) konkretnych substancji psychoaktywnych, ale nie zawartości ich samych. Na tej podstawie trudno osądzić kogoś o bycie w stanie nieodpowiednim do prowadzenia pojazdów, skoro wykryta została u niego obecność rozłożonych, a więc już nieaktywnych środków odurzających.
Wynik testu jest także zero-jedynkowy, odpowiada „tak” lub „nie” na pytanie, czy badana osoba zażywała wybrane środki odurzające w ostatnim czasie. Nie podaje jednak dokładnej zawartości narkotyku w krwiobiegu. Dla porównania to tak jakby po wypiciu niewielkiej ilości trunku alkomat wykazał nietrzeźwość badanego, nie podając jednocześnie, że ilość posiadanego przez niego alkoholu we krwi bliska jest zeru. Co więcej, ze względu na mechanizm działania wynik testu może być pozytywny od kilku do kilkunastu dni po zażyciu danej substancji, mimo że jej działanie dawno przeminęło. To z kolei można porównać do sytuacji, w której po wypiciu jednego piwa nie moglibyśmy prowadzić samochodu przez tydzień.
Karanie osób za prowadzenie samochodu pod wpływem narkotyków, pomimo tego, że wpływ już dawno przeminął lub został zmarginalizowany do poziomu tabletki przeciwbólowej, wydaje się niesprawiedliwe. Można więc zadać pytanie, dlaczego do tej pory nie powstało urządzenie działające tak jak alkomat, ale mierzące zawartość narkotyków we krwi? Pierwszym problemem jest oczywiście mnogość różnych środków odurzających, ponieważ do każdej z nich należałoby podejść oddzielnie. Drugim są właściwości fizyczno-chemiczne poszczególnych substancji psychoaktywnych.
Czy powstanie „Konopiomat”?
Potrzeba jest jednak spora, dlatego wielu naukowców i inżynierów pracuje nad urządzeniem do detekcji THC w wydychanym powietrzu. W ostatnich badaniach udało się postawić kolejny, bardzo ważny w tej sprawie krok. Mianowicie naukowcy z amerykańskiego Narodowego Instytutu Standaryzacji i Technologii zmierzyli po raz pierwszy ciśnienie pary nasyconej THC, a także CBD (substancja lecznicza zawarta w marihuanie).
Do tej pory taki pomiar był niezwykle trudny ze względu na brak odpowiedniej technologii. THC ma bardzo niską wartość ciśnienia pary, co w praktyce oznacza, że cząsteczki tego związku bardzo niechętnie przechodzą ze stanu ciekłego do gazowego. Spowodowane jest to ich sporymi rozmiarami oraz złożoną budową i stanowi powód, dla którego substancja ta prawie w ogóle nie znajduje się w wydychanym powietrzu. Dla porównania niewielkie cząsteczki etanolu mają wysoką wartość ciśnienia pary, dzięki czemu łatwo ulatniają się do atmosfery. Skutkuje to intensywnym zapachem unoszącym się ponad kieliszkiem trunku oraz łatwością, z jaką alkohol przedostaje się z płuc do wydychanego powietrza.
W pomiarach wykorzystano nowoczesną i niezwykle czułą technologię PLOT-cryo, stworzoną pierwotnie dla poprawy identyfikacji materiałów wybuchowych na lotniskach. Okazało się, że metoda ta równie dobrze nadaje się do badań z użyciem cząsteczek THC i CBD. Dzięki temu naukowcom udało się uzyskać wartości umożliwiające przewidywanie ciśnienia pary nasyconej analizowanych substancji w temperaturze 25°C. Wraz z uzyskanymi dodatkowo wartościami temperatury, ciśnienia i objętości krytycznych, dane te mają w przyszłości posłużyć do zaprojektowania i optymalizacji aparatu do detekcji THC w wydychanym powietrzu.
Ważne kroki zostały więc podjęte i przyszłość takiego urządzenia po raz pierwszy jawi się w jasnych barwach. Trzeba natomiast pamiętać, że zarówno alkomat, jak i „konopiomat” służyć ma jedynie do badania kierowców i ewentualnego zapobiegania części wypadków. Nigdy jednak takie urządzenie nie zastąpi rozwagi, świadomości i mentalności osób decydujących się na używanie jakichkolwiek substancji psychoaktywnych. Tu potrzeba czegoś więcej niż osiągnięć współczesnej nauki i inżynierii.