Oceaniczne płuco – skąd się bierze tlen?
Tlen stanowi 21% składu naszej atmosfery. Powszechnie wiadomo też, że jest niezbędny dla naszego życia. Skąd się właściwie wziął i jakie procesy odpowiadają za jego produkcję?
Wprawdzie Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w słynnym wierszu pisała, że „widać można żyć bez powietrza…”, to jednak jest to poezja i chyba nie warto brać jej zbyt dosłownie. Człowiek jako organizm tlenowy nie pociągnie zbyt długo bez tlenu. Tym bardziej interesujący jest fakt, że bogata w tlen atmosfera ziemska to prawdziwy ewenement na skalę znanego nam Wszechświata. Co stoi za jej powstaniem? Odpowiedź koncentruje się wokół najstarszych organizmów żywych, które zamieszkiwały naszą planetę i, dobrze znanego, procesu fotosyntezy.
Skąd się wziął tlen?
Jako jedna z najważniejszych przemian biochemicznych zachodzących na Ziemi, fotosynteza jest dokładnie omawiana na lekcjach biologii. Krótka powtórka? Jest to proces zachodzący w komórkach zaopatrzonych w chlorofil lub bakteriochlorofil, a polegający na wytworzeniu związków organicznych z nieorganicznych. Jest to jeden ze sposobów odżywiania się organizmów, którego najczęstszym produktem są węglowodany i właśnie tlen. Pierwsze formy życia, które posiadały zdolność fotosyntezy tlenowej, pojawiły się aż 2,7 mld lat temu i to właśnie wtedy można się doszukiwać początków kształtowania się naszej bogatej w tlen atmosfery. Takiej, która umożliwiła dalszą ewolucję i rozwój życia.
Natomiast prawdziwy skok ilości tlenu w powietrzu, określany wielkim zdarzeniem oksydacyjnym bądź też katastrofą tlenową, miał miejsce 300 mln lat później. Dlaczego katastrofą? Dlatego, że doprowadziła ona do wielkich zmian klimatycznych oraz obumarcia znacznej części beztlenowych bakterii. Jednak równocześnie proces ten umożliwił powstanie bardziej skomplikowanych organizmów wykorzystujących oddychanie tlenowe. Świat diametralnie się zmienił.
Tlen z oceanu
Jak widać, żyjemy dzięki tlenowi i nasze życie właśni dzięki niemu wygląda tak, a nie inaczej. Skąd go ciągle mamy? Oczywiście nadal z fotosyntezy. W końcu nie bez powodu lasy tropikalne określa się często płucami świata. Rzeczywiście jest w tym dużo racji, ale las to tak naprawdę tylko jedno płuco. Drugim płucem metaforycznie moglibyśmy nazwać ocean. To przede wszystkim dzięki fotosyntezie malutkiego i niedocenianego fitoplanktonu powstaje około połowa produkcji tlenu na Ziemi. Poza tym, w pochłanianiu dwutlenku węgla z atmosfery bardzo pomocny okazuje się też zooplankton wykorzystujący CO2 do tworzenia swoich niewielkich pancerzyków. Tych samych, które później tworzą, chociażby rafy koralowe. Zatem, jak podkreśla Czesław Druet z Komitetu Badań Morza PAN, to właśnie z wód oceanicznych emitowana jest jedyna tlenowa nadwyżka tlenu do atmosfery.
Jak widać tlen z oceanu to spora i ważna część jego ogólnej emisji. Dlatego też dbanie o środowisko oceaniczne, morski ekosystem okazuje się przynajmniej równie ważne, jak opieka nad lasami. Natomiast tematami do poważnego rozważenia pozostają przede wszystkim kwestie związane z tzw. deadly trio. Trzema głównymi czynnikami niszczącymi oceaniczną florę i faunę, czyli zakwaszeniem, ociepleniem i dezoksydacją (powstawaniem obszarów beztlenowych).