8 lat temu

Jak słoneczna burza omal nie wywołała konfliktu zbrojnego

W czasach zimnej wojny KAŻDA podejrzana aktywność (nawet słońca) mogła oznaczać dywersję wroga. Na szczęście nauka pozwoliła uniknąć konfliktu…

solar-flare

Źródło: NASA

Burze na słońcu – wybuchy, dokonujące się miliony kilometrów od powierzchni Ziemi, nie wydają się wyjątkowo istotne, z naszej perspektywy.

Jednak seria silnych rozbłysków słonecznych mających miejsce pod koniec maja 1967 roku, postawiła ziemian przed realnym zagrożeniem. Pędzący w stronę naszej planety rozbłysk w kilka minut zablokował amerykańskie wojskowe nadajniki radiowe. Te kolosalne burze dały również początek nowoczesnym metodom prognozowania kosmicznej pogody.

Biorąc pod uwagę, że był to szczytowy moment zimnej wojny, byłoby to logiczne, gdyby USA zinterpretowało zakłócenia jako akt złośliwej działalności wroga. To z kolei mogłoby sprowokować działania odwetowe.

Szczęśliwie dla naszej planety w Stanach od 10 lat funkcjonował już program monitorowania pogody kosmicznej, ustanowiony przez USA Air Force.

Ten innowacyjny projekt pomógł zidentyfikować zakłócenia jako słoneczną burzę, a nie rosyjską dywersję, zapobiegając eskalacji konfliktu w tym trudnym czasie.

„Z punktu widzenia wojska było niezwykle istotne, aby wiedzieć, czy radary były aktywnie zagłuszane przez wroga, czy robiła to natura” wspomina Delores Knipp weteranem i analityk pogody kosmicznej z University of Colorado Boulder.

„W tym wypadku były to niespodziewane zakłócenia z powodu aktywności słońca”.

Zdjęcie słońca wykonane 23 maja 1967 roku. Źródło: NSO

Zdjęcie słońca wykonane 23 maja 1967 roku. Źródło: NSO

Zaobserwowane eksplozje, spowodowane po części przez tzw. rozbłyski słoneczne lub wybuchy energii elektromagnetycznej (które generują fluktuacje pola elektromagnetycznego Ziemi), stanowiły największe zarejestrowane od początku XX wieku eksplozje słoneczne. Wybuchy były tak potężne, że ich ślady można było zaobserwować z Ziemi.

Ich efektem była imponująca zorza (widoczna zwykle jedynie w obszarze koła podbiegunowego) możliwa do zaobserwowania w centralnej Europie, a nawet w Meksyku!

Zorza polarna. Zdjęcie wykonane w 2011 roku przez 29 ekspedycję NASA.

Zorza polarna. Zdjęcie wykonane w 2011 roku przez 29 ekspedycję NASA.

Gdyby dzisiaj doszło do podobnego wybuchu, spowodowałby on istną katastrofę komunikacyjną.

Eksplozja mogłaby zakłócić działanie urządzeń GPS, nie tylko dezorientując użytkowników nawigacji, lecz także uniemożliwiając pracę banków i innych instytucji finansowych, które wykorzystują GPS do synchronizacji czasu.

Utrata łączności z samolotami zakłóciłaby cały transport powietrzny. Transformatory elektryczne na ziemi przegrzałyby się, powodując przerwy w dostawie prądu.

Od 1967 roku naukowcy znacząco rozwinęli system monitoringu pogody kosmicznej, obserwując słonce i przewidując burze.

O zagrożeniach na bieżąco informowane jest wojsko i operatorzy sieci energetycznych. Obecnie naukowcy są już w stanie przewidzieć, kiedy dojdzie do wybuchu, obserwując pole magnetyczne słońca (burze zazwyczaj dokonują się w miejscach, gdzie pole zostaje zakrzywione).

Eksplozja porównywalnej wielkości miała ostatnio miejsce w 2003 roku, kiedy to potężne erupcje słoneczne wywołały zorze widoczną na Florydzie i w Teksasie, powodując czasowe przerwy w dostawie prądu w Szwecji i zmiany kierunku lotów samolotów.

Przeciętny obywatel nie zdaje sobie sprawy, z tego zagrożenia.

„Ostatnie 15 lat stabilnej słonecznej pogody pozwoliło nam przyzwyczaić się do komfortu, warto jednak przypominać ludziom od czasu do czasu, o tym, co wydarzyło się w przeszłości, bo może to w każdej chwili się powtórzyć” skomentował Mike Hapgood z NASA.