Jak wygrać dyskusję – czyli o błędach, które popełniamy w publicznych debatach
Istnieje powód, dla którego w publicznych dyskusjach silne argumenty często przechodzą niezauważone, a logiczne nie przekonują słuchaczy. Ten powód to za razem tajemnica skutecznego prowadzenia sporów i umiejętności przekonywania innych do swoich racji. Wielu z naszych polityków nie zdaje sobie sprawy z istnienia tego czynnika przez co odnoszą porażkę w komunikacji z wyborcami, za to sprawnie wykorzystują go populiści i telewizyjni szarlatani chcący nakłonić nas do odstawienia racjonalnych argumentów na bok.
Główny czynnik to tzw. „punt sporny”, sedno problemu, czyli to, czego naprawdę dotyczy dany argument. Jeśli w swoich wypowiedziach za bardzo oddalisz się od tego punktu, twoje racje utoną w gąszczu niepotrzebnych argumentów i staną się mętne niczym mgła.
Tak więc to, pierwsza rzecz jaką należy zrobić przygotowywaniu się do dyskusji to…
ZNALEŹĆ PUNKT SPORNY
Zanim rozpoczniemy jakąkolwiek dyskusję musimy najpierw ustalić z naszym przeciwnikiem jedną kwestię: na jaki temat będziemy dyskutować – jeśli nie będzie porozumienia co do sedna sporu – nie uda się pójść dalej.
Przykładem może być spór o to, czy Wielka Rafa Koralowa została dopisana do listy zagrożonego światowego dziedzictwa przyrodniczego UNESCO czy nie. Niektóre komentarze w mediach sugerują, że skoro Rafa nie została dopisana (nie spełnia formalnych wymogów do zakwalifikowania się do listy) oznacza to, że wszelkie obawy o jej wyniszczenie są przesadzone. Taka konkluzja jednak zupełnie mija się z tematem sporu, którym jest pytanie o to, czy Rafa została dopisana do listy zagrożonego dziedzictwa czy nie. Fakt, czy ten ekosystem jest faktycznie zagrożony wyniszczeniem, stanowi de facto drugi wątek sporu.
Innym przykładem może być temat polityki wobec imigrantów – wyobraźmy sobie reportaż na temat wyniszczających psychicznie skutków aresztowań nielegalnych przybyszów. Ktoś mógłby skomentować temat konkluzją, że polityka imigracyjna i tak jest obecnie lepsza niż za poprzedniego rządu. Tym sposobem spór przenosi się od dyskusji nad szkodliwymi efektami procedur, do rozważań na temat najbardziej skutecznego sposobu zarządzania tymi procesami. Taka taktyka zbaczania z tematu pozwala osłabić główny wątek dyskusji.
Takie zagranie często stosują osoby, które negują naukowe argumenty na temat ocieplania się klimatu, przesuwając punkt ciężkości z problemu NAGŁEGO podnoszenia się temperatury na Ziemi na wskazanie, że klimat przecież ZAWSZE był zmienny.
Przesunięcie „punktu sporu” może wskazywać, że nasz oponent próbuje przekierować dyskusję na bardziej korzystne dla siebie tory, tak by móc wysunąć korzystne dla siebie argumenty, a nie uczestniczyć w dyskusji na narzuconych z góry warunkach.
Taki rodzaj intelektualnego wymijania argumentów, jest często stosowany w publicznych debatach i stoi u podstaw każdego zdania zaczynającego się od zwrotu „poza tym…” wskazując, że kolejny argument będzie tylko luźno odnosił się do poprzedniego.
Jednak trzymanie się tematu nie jest wcale takie proste…
To co istotne w prowadzeniu sporów to bycie cały czas skupionym, tak by móc zorientować się, gdy twój przeciwnik zacznie powoli oddalać się od głównego wątku. Jeśli nie zauważysz tego momentu i dasz wciągnąć się w dyskusję na poboczne wątki, wytracisz swój potencjał na spieraniu się o argumenty, które tak naprawdę nie stanowią sedna problemu. Jednak rozpoznanie tego „punktu zwrotnego” nie jest wcale takie proste.
Jednym z powodów, przez który nie potrafimy trzymać się „punktu sporu” jest tendencja naszego mózgu do łatwego przechodzenia na pokrewne tematy. Potrafimy dostrzec powiązania pomiędzy różnymi odmiennymi kwestiami, dostrzegać szerszą perspektywę i konsekwencje wynikające z poszczególnych wydarzeń. To również są przydatne umiejętności, jednak powinny zostać ograniczone, gdy walczymy na noże w ostrej dyskusji.
Jeśli debatujesz o szkodliwości palenia, nie zaczynaj dyskusji od problemu indywidualnej wolności wyboru każdego człowieka do palenia, jeśli chcesz mówić o tym, że zróżnicowanie biologiczne jest istotne dla ekosystemu nie wspominaj o miejscach pracy i korzyściach jakie daje wycinka lasów. Jeśli chcesz wykazać jak dobre efekty pracy osiąga twoja partia polityczna nie porównuj jej działań do innych.
Trzymaj się tematu, odpowiednio podziel argumenty i przechodź po kolei od jednego do następnego.
Sposób w jaki zdefiniujemy temat może wpłynąć na dobrane przez nas argumenty.
Znalezienie punktu sporu zależy również od odpowiedniego zdefiniowania, zawężenia tematu.
Weźmy na przykład problem uczenia religii w szkołach – mówienie o różnorodności wyznaniowej nie jest tym samym co uczenie młodzieży szczegółowych zasad jednej, konkretnej religii. Albo sprawa małżeństw jednopłciowych – możemy postawić problem mówiąc, że jest on kwestią degradacji praw tradycyjnych małżeństw albo powiedzieć, że chodzi o równość wszystkich obywateli wobec prawa. Innymi słowami nie chodzi o homoseksualizację społeczeństwa tylko socjalizację do tego społeczeństwa osób homoseksualnych. To jak wyznaczymy ramy problemu zdefiniuje nam również punkt sporu i argumenty, którymi podczas debaty będziemy się posługiwać.
Politycy są mistrzami zmieniania ram wyznaczonego zagadnienia. Zwróćcie uwagę na używane zwroty „to czego opinia publiczna chce” lub „co jest naprawdę w tym ważne” by unikać faktycznego wskazywania problemu, o którym się rozmawia. Niestety dziennikarze prowadzący dyskusje są bardzo podatni na tego rodzaju zabiegi i pozwalają zmieniać punt sporu w czasie debaty, zamiast przywoływać dyskutantów do powrotu do głównego wątku.
I to jest właśnie jedna z cech dobrego dziennikarza i moderatora dyskusji – umiejętność wychwytywania punktu sporu i pilnowania, aby w dyskusji nie odejść za bardzo od pierwotnego problemu. To również umiejętność pomijania nieistotnych argumentów i wyjaśniania publiczności, dlaczego ten właśnie argument nie powinien być brany pod uwagę.
Nie chodzi o to by uciekać przed innymi tematami, jednak zajmujmy się każdym problemem pojedynczo, tak by każdy z nich pozostał dla nas jasny i klarowny. Taka technika prowadzenia sporów podniosłaby jakość publicznych debat i pozwoliłaby wyborcom lepiej rozliczać polityków z danych obietnic.