Tajemnicze białe plamy w kosmosie mogą być śladami równoległych wszechświatów?
Światło wytworzone przez wodór wkrótce po Wielkim Wybuchu utworzyło kilka niewyjaśnionych jasnych plam w przestrzeni. Czy są to dowody spotkania z innym wszechświatem?
Kurtyna na końcu naszego wszechświata może delikatnie falować, dając do zrozumienia, że coś kryje się za kulisami. Dane z satelity Plancka Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) mogą być pierwszym przebłyskiem innego wszechświata, odbijającą się od naszego, z sobie właściwą, odmienną od znanej nam, fizyką.
To jedna z pierwszych analiz pochodzących z centrum Plancka z Kalifornii. Naukowcy wyposażeni w mapę kosmicznego mikrofalowego promieniowania reliktowego (lub inaczej zwanego mikrofalowym promieniowaniem tła), zauważyli niesamowity blask, który może oznaczać „wycieki” materii z innego wszechświata.
Promieniowanie reliktowe (mikrofalowe promieniowanie tła) jest rodzajem niemożliwego do usunięcia szumu, który ogranicza możliwości obserwacji radioastronomicznej. Jest to pozostałość po wczesnych etapach kształtowania się naszego wszechświata, gdy materia i promieniowanie wzajemnie na siebie oddziaływały, tworząc efekt niestabilności grawitacyjnej.
Te wzajemne oddziaływania – zagęszczanie i rozszerzanie się materii, powinny pozostawić po sobie ślad właśnie w rozkładzie promieniowania reliktowego.
Spotkanie dwóch kosmosów, o którym mówi dr Ranga-Ram Chany z centrum badawczego Plancka, odnosi się do koncepcji równoległych wszechświatów, w której kolejne rzeczywistości są „balonami”.
ZOBACZ TAKŻE: Czarne dziury przejściem do innego wszechświata?
Model bąbelkowych wszechświatów zakłada, że kosmosy mogą powstawać obok siebie jak również, podobnie jak w przypadku baniek mydlanych, jeden w drugim, lub nawet na swojej powierzchni. Taki wieloświat byłyby konsekwencją kosmicznej inflacji. Inflacja jest mówiąc najprościej gwałtownym rozszerzaniem się wszechświata w czasie zaledwie cząstki sekundy, chwilę po Wielkim Wybuchu.
Kiedy inflacja zaczęła postępować, nigdy tak naprawdę się nie zatrzymała, lecz jedynie spowolniła, czyniąc powstawanie kolejnych wszechświatów wręcz nieuniknionym.
„Większość założeń na tematów różnych wersji inflacji prowadzi do wiecznej inflacji, która generuje powstawanie wielu kieszonkowych wszechświatów” mówi Alan Guth z Massachusetts Institute of Technology, twórca teorii inflacji.
Energia ukryta w pustej przestrzeni napędza inflację, jej ilość w zależności od miejsca, może różnic się, dlatego w niektórych obszarach może ustatkować się i przestać rozszerzać w szaleńczym tempie. Z miejsc, w których energia zostaje zatrzymana powinny „kiełkować” nowe wszechświaty. I nawet w tych nowych wszechświatach mogą powstawać kolejne wybrzuszania, generujące powstanie kolejnych wszechświatów wewnątrz lub na powierzchni bąbelków.
Każdy z tych wszechświatów ukształtowałby się według własnych, sobie właściwych zasad, ze swoim własnym tempem rozwoju oraz fizyką. Jedne byłyby pełne materii i podobne w funkcjonowaniu do naszego wszechświata, inne zapadały się w przeciągu kilku sekund po swoim zaistnieniu.
Niestety jeśli bąbelkowe wszechświaty istnieją, nie mamy możliwości dostać się do nich, ponieważ przestrzeń pomiędzy poszczególnymi wszechświatami cały czas się rozszerza i nawet światło jest zbyt powolne, by przenosić informacje między nimi. Poszczególne światy mogą nie wiedzieć absolutnie nic o pozostałych, co gorsza więc, nie ma możliwości żeby je badać.
Jeśli jednak dwa wszechświaty znajdą się wystarczająco blisko, zanim rozszerzająca się przestrzeń bezpowrotnie je rozdzieli, mogą niczym powierzchnie dwóch balonów odbijać się od siebie pozostawiając na sobie ślady. Jedna z teorii zakłada, że ślady tych zetknięć mogą pokazywać się jako sferyczne siniaki na mapie mikrofalowego promieniowania reliktowego. Kolizja mogłaby wygenerować jasne, gorące promienie fotonów.
W 2011 roku naukowcy poszukiwali tego rodzaju śladów wśród danych zebranych przez sondę WMAP – prekursora Plancka. Niczego jednak nie udało się doszukać. Tym razem naukowcy z York University in Toronto stwierdzili, że dostrzegli inny rodzaj śladu po takim spotkaniu.
Prócz samej analizy mapy promieniowania reliktowego stworzono nowy model, w oparciu o dane zebrane przez satelitę Plancka. Po oczyszczeniu modelu z wszystkich gwiazd, gazów i pyłów na modelu nie powinno pozostać nic poza zakłóceniami. Jednak w pewnym zakresie częstotliwości, rozproszone na niebie plamy wyglądają znacznie jaśniej niż powinny. Jeśli po zbadaniu okaże się, że są to pozostałości po uderzeniu kosmicznej „pięści” będzie to wskazywać na kolizję naszego wszechświata z innym bąbelkowym kosmosem.
Zaobserwowane ślady wyglądają jakby pochodziły z epoki, kilkaset tysięcy lat po Wielkim Wybuchu, kiedy elektrony i protony po raz pierwszy połączyły się, aby stworzyć wodór, którzy ogranicza światło w pewnych zakresach kolorystycznych. Dziś możemy obserwować pozostałości po tym procesie, zwanym rekombinacją, obserwując światło.
„Ten sygnał jest rodzajem odcisku, jaki nasz wszechświat nam pozostawił. Inne wszechświaty powinny pozostawić po sobie natomiast inne ślady”. Komentuje Jens Chluba z Uniwersytetu w Cambridge.
Światło to powinno być zagłuszone przez blask kosmicznego promieniowania tła, rekombinacja powinna być trudna do wykrycia nawet dla Plancka.
Jednak ostatnie analizy ujawniły plamy, które są 4,5 tysiąca razy jaśniejsze niż zakłada teoria.
Jedno z wyjaśnień tego zjawiska proponuje, że jest to efekt zapadnięcia się protonów i elektronów – lub innych podobnych do nich cząsteczek, na skutek kontaktu z innym kosmosem, czyniąc światło rekombinacji jaśniejszym. To założenie wymaga, dużej liczby innych cząsteczek względem fotonów – w innych rzeczywistościach kosmicznych jest to możliwe do zaistnienia.
W środowisku naukowym nie brakuje jednak krytyków tej teorii, którzy zarzucają, że cała koncepcja zbudowana jest na błędnych danych dostarczonych przez satelitę i nie jest niczym więcej niż błyskotliwą analizą anomalii.
ZOBACZ TAKŻE: Najbliższa nam planeta spoza układu słonecznego zniknęła!
„Jestem pewien, że zespół z centrum badawczego Plancka dołożyli wszelkich starań aby zapewnić, że ich analiza jest solidna. Istotne jednak będzie przeprowadzenie niezależnych analiz, aby potwierdzić te założenia” komentuje Chluba.