10 przerażających faktów o przemocy domowej
Według danych amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), około 10 milionów ludzi corocznie pada ofiarą przemocy ze strony bliskich osób. Nie wlicza się tutaj nawet przemocy fizycznej stosowanej wobec dzieci przez ich surowych rodziców. Przemoc domowa to ogromny problem a powstrzymanie jej przy jednoczesnym wzroście przypadków jej występowania to kwestia, z którą społeczeństwo boryka się już od dłuższego czasu.
Istnieje wiele niepokojących faktów związanych z przemocą domową oraz osobami, które ją stosują. Niektóre znacząco utrudniają powstrzymanie oprawców, czy zatrzymanie cyklu przemocy, a niektóre z praw mających na celu ochronę ofiar, tylko ułatwiają agresorom kontynuowanie krzywdzenia innych, bez wyciągania wobec nich konsekwencji.
10. Wiele sprawców przekonuje swoje ofiary do wycofania swoich zeznań
Sprawcy przemocy domowej najczęściej zostają ujęci dzięki zgłoszeniom od sąsiadów lub samych ofiar. W takich sytuacjach na ogół dochodzi do aresztowania, a policja spisuje zeznania osoby pokrzywdzonej. Zeznania te są niezbędne do skazania sprawcy i umieszczenia w więzieniu, lecz niestety często kończy się ich zwolnieniem. Wiele ofiar czuje się przywiązanych do znęcającej się nad nimi osoby lub obawia się zemsty z jej strony, co czasami skłania je do wycofania swoich zeznań. To znacząco utrudnia prokuratorom dalsze prowadzenie sprawy i na ogół oznacza wypuszczenie sprawcy na wolność. Co gorsza, w takich wypadkach, ofiara prawie zawsze znajduje się z powrotem w obecności oprawcy, a czasami przemoc przenosi się również na dzieci. Prokuratorzy potrzebują lepszych metod, aby szybciej rozwiązywać sprawy tego typu i nie pozwalać agresywnym i niebezpiecznym osobom na kontynuowanie swoich wybryków na wolności.
9. Wiele ofiar przemocy domowej jest przekonana o swojej winie
Ludzie doświadczający przemocy domowej często trwają w takich związkach, a powinni je zakończyć, co osoby nigdy niebędące w takiej sytuacji kwitują pytaniem „dlaczego nie odeszłaś/odszedłeś?” Wynika to głównie z niezrozumienia powodów, dla których nadal ma to miejsce, jakimi najczęściej są poczucie winy i brak pewności siebie. Osoba manipulująca ofiarą często wkłada dużo wysiłku w działania, mające na celu obniżenie jej samooceny, sprawiając, że czuje się ona bezwartościowa i nieprzydatna lub doprowadzając do uzależnienia jej wartości od pochwał i „miłości” oprawcy. To oznacza, że ofiara jest przyzwyczajana, aby nie wierzyć w żadne złe działania jej prześladowcy, ponieważ jest on potrzebny i ważny w jej życiu, przekonuje ona siebie, że postępuje niewłaściwie i zasługują na karę.
To jeszcze bardziej obniża poczucie własnej wartości, zmniejszając prawdopodobieństwo poszukiwania pomocy i jeszcze mocniej pchając w szpony kontrolującego drapieżnika. Ponieważ ofiary są przekonane o swojej winie, ich dręczyciel może robić, co mu się żywnie podoba. Wszystkie prześladowane osoby powinny pamiętać o tym, że nikt nigdy nie zasługuje na przemoc i że nigdy nie jest to ich wina, a nawet jeśli w przeszłości szukały dla swoich prześladowców wymówek lub pozwoliły, aby uszło im to na sucho, to ich znęcanie się nadal jest czymś złym i nie mają prawa do przemocy na jakimkolwiek tle.
8. Często ofiary przemocy same stają się prześladowcami
Chciałoby się sądzić, że świat jest jasnym i pięknym miejscem, gdzie ludzie, którzy doświadczają okropnych rzeczy, wynoszą z nich naukę i nie wyobrażają sobie zrobienia takich rzeczy komuś innemu. Niestety tak nie jest. Większość osób, które doświadczyły przemocy, w przeszłości przerwało jej cykl, jednak ten cykl nadal istnieje, a liczba ludzi w nim uczestniczących jest alarmująca. Statystycznie liczba dzieci będących ofiarami przemocy, a które same stały się w dorosłym życiu oprawcami, mieści się w granicach 30-40%, co i tak jest dużo większą liczbą, niż ktokolwiek by sobie życzył.
W istocie rozwój dziecka w młodym wieku jest niezwykle ważny, a te, które padają ofiarą przemocy, uczą się jej bardzo wcześnie i dodatkowo często nie mają bezpiecznej więzi z rodzicami, co utrudnia im stworzenie takich więzi ze swoimi własnymi dziećmi w przyszłości. Eksperci uważają, że właściwa interwencja i edukacja młodzieży, może pomóc większej ilości ludzi w przerwaniu cyklu przemocy, lecz jest to bardzo trudna walka. Ktoś, kto doświadczył przemocy w młodym wieku, doświadczył tym samym ogromnej traumy, a pomoc w uzyskaniu wsparcia, którego potrzebują najwcześniej, jak to tylko możliwe jest kluczowe.
7. Mężczyźni również doświadczają przemocy domowej, lecz rzadziej ją zgłaszają
Gdy ktoś mówi o stosowaniu przemocy domowej wobec mężczyzn, ludzie albo uważają to za żart. Jednakże, kiedy niestety wielu ludzi nie bierze takich doniesień na poważnie, przemoc w stosunku do mężczyzn jest znacznie powszechniejsza, niż mogłoby się wydawać. Około 40% ofiar przemocy domowej stanowią właśnie mężczyźni, jednak w przeciwieństwie do kobiet, znacznie rzadziej zgłaszają takie przypadki. Wielu z nich zwyczajnie obawia się, że nie zostaną potraktowani poważnie, usłyszą, aby wzięli się w garść lub inne komentarze zakładające z góry, że mężczyzna nie jest zdolny do bycia gnębionym przez inną osobę, a zwłaszcza kobietę.
Dla mężczyzn o orientacji homoseksualnej sytuacja może być jeszcze bardziej skomplikowana. Część ludzi nie pochwala takich związków, co zawęża krąg osób, do których mogą się zwrócić. Jeszcze więcej ludzi nie szanuje gejów lub myślą o pokrzywdzonym jak o „kobiecie” i często tak właśnie traktują ofiarę przemocy. Częściej już niezależnie od orientacji, mężczyzna nie zgłasza aktów przemocy z czystego wstydu, gdyż społeczność uczy mężczyzn bycia twardym w każdej sytuacji. To niestety oznacza, że wielu maltretowanych mężczyzn nie otrzymuje pomocy, której potrzebują i z tego powodu ich prześladowania trwają.
6. Wiele ofiar przemocy zostaje ze względu na dzieci
Główne pytanie, które ludzie zadają osobom pokrzywdzonym, jest: „Dlaczego nadal tkwisz w tym związku?”. Wiele ofiar obawia się, że jeśli odejdą, zabraknie bufora pomiędzy dziećmi a oprawcą. Na domiar złego, jeśli ofiara odejdzie, nie zabierając dzieci ze sobą, stręczyciel skupi się na nich podczas jej nieobecności. Jeśli jednak pokrzywdzona osoba odejdzie razem z potomstwem, bez uprzednio wydanego orzeczenia sądu, może to zostać użyte przeciwko niej, a prześladowca może uzyskać prawa do opieki nad dziećmi, co stawia ofiarę w jeszcze cięższej sytuacji.
Ofiara musi wnieść formalne oskarżenie, wiedząc, że dręczyciel może skrzywdzić dzieci lub ją w trakcie oczekiwania na rozpoczęcie działań sądowych – co może zająć trochę czasu. W wielu przypadkach ofiara panicznie boi się tego, że gdy machina sądowa ruszy, oprawca dostanie szału i stanie się jeszcze bardziej agresywny i niebezpieczny. Ponieważ prawo nie działa tak szybko, ofiary przeważnie nie zgłaszają tych problemów i próbując chronić dzieci, przyjmują na siebie całą agresję. Stają się więźniami swojego strachu przed potworem, który chce je kontrolować i często zostają z bardzo małym wyborem rozwiązań.
5. Dręczyciele z problemami narkotykowymi przekonują samych siebie o swojej dobroci
Wiele osób stosujących przemoc domową, ma problemy z uzależnieniem od narkotyków. Gdy problemy wzięły się z ich własnych doświadczeń z przemocą domową i są główną przyczyną ich potwornych zachowań, to mogą czynić ich najgorszym typem oprawcy. Mogą być bardzo miłymi osobami, kiedy są trzeźwi, lub odwrotnie – będą mili, jeśli tylko mają dostęp do swojego ulubionego narkotyku. Jednak tak czy inaczej, jeśli znajdują się w stanie zaburzonej świadomości, ludziom dzieje się krzywda, a ich dzieci i partnerzy są dręczeni i poddawani traumie.
Osoby te przekonują samych siebie o tym, że są dobrymi ludźmi, usprawiedliwiając się działaniem narkotyku. Powtarzają sobie, że go rzucą i łatwo znajdują wymówki, gdyż często nie pamiętają nawet, co zaszło podczas ich napadów furii. Niestety ich partnerzy mają tendencję do bronienia tego typu sprawców, ponieważ nadal uważają, że potrafią być miłymi ludźmi i bronią tej osoby, która „tak naprawdę jest w środku”. Tacy ludzie potrzebują poważnego leczenia odwykowego i psychologicznego, pod kątem wyodrębnienia i terapii przebytej traumy, powodującej napady agresji w stosunku do innych osób. Niekoniecznie muszą być złymi ludźmi, jednak mimo wszystko powinni zostać umieszczeni gdzieś, gdzie nie będą mogli nikogo skrzywdzić.
4. Partnerzy, którzy chcą dobrze, chroniąc swoich oprawców, często wyrządzają większą krzywdę ich dzieciom
Niektóre osoby będąc w związku z kimś stosującym wobec nich przemoc, są przekonane o tym, że tak naprawdę jest ona dobrym człowiekiem. Bronią dręczycieli do końca i uważają, że w zasadzie nic złego się nie dzieje. Często zdarza się, że w takich sytuacjach, to nie partner jest faktyczną ofiarą przemocy, a ich dzieci. Czasem ofiary są do tego stopnia zaślepione miłością i oddaniem partnerowi, że określają przemoc fizyczną, jako „trudną miłość”.
W wielu takich przypadkach wymagana jest interwencja dalszej rodziny, nauczycieli czy innych osób, a i tak może się okazać, że to nierówna walka. Ofiary są przekonane, że to tylko ostra dyscyplina, a ich partner w rzeczywistości jest wcieleniem łagodności. Wkładają wiele wysiłku w bronienie swojego prześladowcy, kiedy w tym samym czasie ich dzieci nadal doznają krzywdy. Czasami nie potrafią po prostu zaakceptować faktu, że ich druga połowa, jest agresywna i niebezpieczna i nie umieją zrozumieć, w jaki sposób siła partnera lub ich samych szkodzi dzieciom. Na ogół nie mają złych intencji, lecz problem leży w ich niezrozumieniu, jak bardzo siła fizyczna stosowana przez partnera lub nich samych w celach dyscyplinarnych może wyrządzić dziecku krzywdę. Niektórzy w pewnym momencie mogą zdać sobie sprawę, że coś jest nie tak, lecz nie są wtedy pewni, czy jest to na tyle poważna sprawa, by rujnować małżeństwo i zaczynać wszystko od nowa. Prowadzi to do niekończącego się cyklu przemocy, w którym cierpią dzieci.
3. Dręczyciele często stosują przemoc w stosunku do swoich partnerów i dzieci jednocześnie
Ludziom z tendencjami do stosowania agresji na innych często jest wszystko jedno, kogo krzywdzą. Głównie są to ludzie skrzywieni, którzy wyżywając się na innych, próbują stłumić swój własny wewnętrzny ból i traumę. Gdy dojdą do tego punktu, czy to z powodu gniewu, narkotyków, czy z czystej chęci zadawania bólu, ich celem najczęściej staje się ktokolwiek, będący najbliżej w tym akurat dogodnym momencie.
To oznacza, że przemoc stosowana wobec partnera na ogół przenosi się na dziecko i vice versa. Można również zakładać, że dręczyciele nie tylko maltretują swoich partnerów i dzieci fizycznie, lecz również na tle seksualnym. Takie osoby zazwyczaj stwarzają pozory bycia ułożonymi dla wszystkich wokół, jednocześnie brutalnie trzymając swoją rodzinę w psychologicznych ryzach, aby nie donieśli nikomu o tym, co tak naprawdę dzieje się w ich domu.
Wielu oprawców to osoby na swój sposób charyzmatyczne, co sprawia, że łatwo przychodzi im utrzymywanie kontroli nad innymi. Czasem są niemili, lecz zdarza się im również zachowywać wręcz niepokojąco miło. W jednym z badań nad tym tematem wzięło udział 1000 kobiet będących ofiarami przemocy, z których wynikło, że w 70% przypadków przemoc wobec dzieci ze strony ich partnerów również była regularnym problemem. Co gorsza, im więcej dzieci było w rodzinie, tym większe prawdopodobieństwo, że dochodziło do prześladowań – chociaż były one na ogół mniej brutalne niż w stosunku do partnera.
2. W większości domostw z problemem przemocy zdarzają się również przypadki wykorzystywania seksualnego
Wraz z przemocą fizyczną w niektórych domach może pojawić się również przemoc na tle seksualnym. Jednakże ta kwestia jest prawdopodobnie znacznie bardziej powszechna, niż mogłoby się wydawać. U partnerów wykorzystujących swoje żony istnieje od 4 do 6 razy większe prawdopodobieństwo wykorzystania seksualnego dzieci i około 7 razy większe prawdopodobieństwo stosowania rękoczynów. Według badań niemal połowa kazirodców dopuszcza się również bicia matki dzieci, które wykorzystuje. Eksperci sugerują, że w przypadkach, kiedy osoba w przeszłości stosowała przemoc wobec swojego partnera, władze powinny również zakładać prawdopodobieństwo występowania przemocy fizycznej i seksualnej wobec dzieci.
Niektórzy badacze twierdzą jednak, aby nie skupiać się na samych fizycznych i seksualnych aspektach i zapomnieć o przyczynach czy innych mniej zauważalnych przypadkach gnębienia. Tacy oprawcy są zazwyczaj niewiarygodnie utalentowani w manipulowaniu psychiką swoich ofiar i kierują się schematem zachowań, krzywdzących inne osoby. Nie mogą one po prostu zostać nauczone, aby nie bić innych, gdyż problem jest zdecydowanie bardziej skomplikowany. Często wiąże się to z doświadczeniami z przeszłości i właściwa zmiana ich nastawienia może okazać się długim i skomplikowanym procesem, nawet jeśli są skłonni podjąć próby leczenia.
1. Zbyt często dręczyciel uzyskuje przynajmniej częściowe prawa do opieki nad dziećmi
Powszechna opinia jest taka, że jeśli ktoś padł ofiarą przemocy domowej i decyduje się na odejście, niezależnie od okoliczności zabiera ze sobą dzieci, uzyskując wyłączne prawa do opieki nad nimi. Niestety zbyt często dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, kiedy to właśnie oprawcy przyznaje się pełne, lub przynajmniej częściowe prawa rodzicielskie, przyzwalając jednocześnie na dalsze maltretowanie fizyczne i emocjonalne. Czasami jest to wynikiem odejścia ofiar, pozostawiających dzieci w domu – nawet jeśli mają solidne podstawy do udowodnienia przemocy, co w późniejszym czasie znacząco utrudnia im uzyskanie pełni praw rodzicielskich, z uwagi na porzucenie dzieci.
Z drugiej strony, zabierając je ze sobą, ofiara może znaleźć się w sytuacji, w której traci prawa do opieki, lub nie dostaje do nich wyłączności. Powodem tego, jest częściowa władza rodzicielska nadal przysługująca partnerowi, do momentu, kiedy sąd zadecyduje o zmianie tego stanu, a zabranie dzieci bez wyroku sądowego, może zostać wykorzystane przeciwko ofierze. Takie sprawy mogą stać się bardzo skomplikowane, ponieważ udowodnienie faktu stosowania przemocy domowej to czasami sytuacja „słowo przeciw słowu”, i chociaż dzieci mogą zeznawać, jako świadkowie, nierzadko mogą zostać uznane, jako niewiarygodne źródło, gdyż mogą kłamać, aby móc zostać z tym rodzicem, którego wolą, lub nie rozumieć sytuacji właściwie.
W jednym przerażającym przypadku pewna kobieta, była w krótkim związku z mężczyzną znęcającym się nad nią, który po jakimś czasie dowiedział się, że ma z nią dziecko. Zażądał wtedy częściowych praw do opieki tylko po to, aby się do niej zbliżyć, pomimo tego, że nie byli ze sobą tak bardzo związani wcześniej. Chciał jej tylko zrobić na złość. Po otrzymaniu wyroku o przyznaniu mu części władzy rodzicielskiej kobieta ze strachu uciekła wraz z nieletnim na drugi koniec kraju. Niestety spowodowało to utratę przez nią całości praw rodzicielskich, które w końcu przyznano jej okrutnemu chłopakowi. Ta smutna historia pokazuje, że w sytuacjach przemocy domowej, nadal występują ogromne braki w zapewnieniu ofiarom właściwej ochrony, egzekwowaniu sprawiedliwości i umieszczaniu dzieci z osobami, które potrafią właściwie się nimi zaopiekować.