LSD w mózgu – dlaczego działa tak długo i intensywnie?
LSD to substancja, której zażycie prowadzi do silnych i długotrwałych zaburzeń percepcji. Towarzyszą im zwykle bardzo przyjemne doznania, czasem określane wręcz mistycznymi, a wiążące się z poczuciem „rozpuszczenia” ego i oddzielenia się od samego siebie. Jak to się dzieje?
Od jakiegoś czasu naukowcy starają się odpowiedzieć na to pytanie. Obecnie wiemy już co dzieje się w mózgu po zażyciu LSD. Wiemy też, jak środek ten oddziałuje z receptorami naszych komórek mózgowych. Są to wyjątkowe odkrycia, które prowadzą do bardzo ciekawych wniosków.
Rowerowy trip i goniący peleton
LSD, a właściwie dietyloamid kwasu lizergowego, został wynaleziony przez szwajcarskiego chemika Alberta Hofmanna w roku 1938. Zresztą to właśnie sam Hoffman stał się pierwszym, który, podczas powrotu do domu, doświadczył działania silnego specyfiku, a jego „rowerowy dzień” sam w sobie przeszedł do historii.
Jednak prawdziwy rozkwit mody na LSD to oczywiście lata 60 i czas hipisów. Wtedy to efekt wywoływany przez ten środek, czyli słynny trip, stał się jednym z podstawowych motywów kultury popularnej. Każdy chciał przekroczyć słynne „drzwi percepcji”, od których zresztą pochodzi nazwa zespołu „The Doors”. Za nimi miała kryć się kreatywność i wyjątkowe doświadczenie. Istnieje koncepcja, że to właśnie LSD stoi za słynną piosenką zespołu The Beatles – „Lucy in the Sky with Diamonds”, a nawet pomysłem na iPhone’a. Takich historii jest oczywiście dużo więcej, więc tym bardziej warto zastanowić się, co odpowiada za tak silne działanie tej substancji?
Mózg pod wpływem LSD
Na szczęście istnieją amerykańscy, i nie tylko, naukowcy, którzy szukają odpowiedzi również na tego typu pytania. W Imperial College w Londynie przeprowadzono eksperyment przy pomocy neuroobrazowania oraz pytań ankietowych, który miał odkryć, jak LSD wpływa na nasz mózg. Co się okazało?
Po pierwsze, LSD zmniejszało koordynację aktywności mózgu w obszarach, które związane są z tzw. siecią wzbudzeń podstawowych (default mode network –DMN). Osłabieniu uległ także rytm fal alfa. Korelowało to z deklarowanym „rozpuszczeniem się” i poczuciem dezintegracji z własną osobą. Zatem możliwe że, DMN jest związany także z naszą świadomością.
Po drugie, mózg badanych działał bardziej symultanicznie, zunifikowanie. Jego regiony, które zwykle się ze sobą nie komunikują, nagle zaczynały na siebie silnie oddziaływać. To zjawisko było odpowiedzialne za synestezję (łączenie się ze sobą wrażeń zmysłowych) oraz silne halucynacje. Mózg pracujący pod LSD działa w oparciu o trochę inną organizację, a więc i funkcjonuje niekonwencjonalnie.
Zamknąć drzwi na kilka godzin
Skoro wiemy już „jak”, to zapytajmy też „dlaczego”. Dlaczego LSD działa tak silnie i długo? Otóż wyjątkowo długi kalejdoskop wrażeń zmysłowych, który czasem staje się inspiracją rewolucyjnych pomysłów, wiąże się ze sposobem, w jaki substancja ta łączy się z białkami receptorowymi w mózgu. Badanie przeprowadzone przez Adama Halberstadta, farmakologa z Uniwersytetu Kalifornii w San Diego, wskazały, że cząsteczki LSD dość specyficznie oddziałują z receptorami na powierzchni komórek nerwowych. Eksperyment polegał na zamrożeniu w formie kryształu, cząsteczki LSD połączonej z modelem receptora komórki nerwowej, a następnie zrobienie zdjęcia rentgenowskiego w 3D.
LSD, podobnie jak chociażby DMT, reaguje z tymi samymi receptorami co naturalnie produkowane neurotransmitery serotoniny. Jednak, mówiąc w uproszczeniu, zwykle cząsteczka narkotyku po prostu wchodzi przez receptor do środka, trafia do komórki, inicjując zmiany w mózgu i może swobodnie wyjść. Trochę jak statek wpływające i wypływające z portu. Tymczasem cząsteczka LSD zaczepia się na kawałku białka receptorowego, a nad nią tworzy się coś na kształt „wieczka” zamykającego ją wewnątrz receptora. Bryan Roth z Uniwersytetu w Północnej Karolinie mówi, że można pomyśleć o tej cząsteczce jak o ręce, która trzyma klamkę drzwi i zamyka je za sobą, kiedy wejdzie do środka.
Mikro, ale skuteczna
Zatem LSD stymuluje receptor tak długo, jak długo jest uwięzione pod białkowym wieczkiem, a jego otwarcie się może trwać nawet kilka godzin. Dla przykładu, doświadczenia związane z zażyciem DMT mijają już po 15 minutach. Naukowcy wskazują też, że działanie LSD z czasem staje się coraz mocniejsze, co z kolei wyjaśnia, dlaczego do odczucia jego efektów wystarczą naprawdę mikrodawki.
Mikrodawki, których wykorzystanie postuluje się na coraz to nowych polach. Znane w Dolinie Krzemowej jako tzw. „inteligenty narkotyk” (smart drug) są prezentowane także jako lekarstwa na depresję, chorobę dwubiegunową, a nawet uzależnienia. Niektórzy badacze wskazują, że mikrodawki LSD mogą okazać się też bardzo przydatne w leczeniu tzw. klasterowych bólów głowy. Jednocześnie Roth podkreśla, że aby mówić o ich stosowaniu potrzeba najpierw wielu klinicznych, kontrolowanych prób, których, póki co nie mamy.