McDonald’s ujawnia z czego robione są ich burgery i frytki
Po latach spekulacji firma w końcu odpowiedziała na zarzuty.
Pierwszy raz w historii firmy McDonald’s zdecydował się na pokazanie swoim konsumentom, jak powstają ich ukochane (bądź też znienawidzone) produkty.
Kamerę wpuszczono do zakładów przetwórstwa mięsa w mieście Fresco w Kalifornii, gdzie produkuje się, zamraża i wysyła kotlety wołowe do hamburgerów w Stanach Zjednoczonych. Na wizytację zaproszono również byłego dziennikarza prowadzącego program „MythBusters” – Grant Imahara.
Filmik jest odpowiedzią na falę konsumenckiej krytyki, która od lata bombarduje sieć restauracji. W odpowiedzi McDonald’s przygotował akcję „Nasza żywność – twoje pytania” dając swoim konsumentom szansę na wgląd w proces produkcji jedzenia.
Burgery
Chociaż firma zaprzecza wykorzystania tzw. różowego śluzu, nadającego surowym hamburgerom charakterystyczny różowy kolor, nadal pozostają wątpliwości odnośnie wielu innych składników stosowanych w procesie produkcji.
McDonald’s przyznaje się bowiem do wykorzystywania w swoich bułkach azodikarbonoamidu – substancji, którą można znaleźć m. in. w matach do jogi. Używany jest także dimetylopolisiloksan, który znajduje zastosowanie jako środek anty pieniący dodawany do olejów do smażenia, który może wywołać nudności i biegunkę.
Jak twierdzą technicy spożywczy na filmiku ich burgery wykonane są „w 100% z mięsa wołowego”. Niestety jest to mięso pochodzące z CAFO (Concentrated Agricultural Feeding Operation) czyli wielkich farm, gdzie zwierzęta żyją w tak dużych grupach, że często chorują. Zapobiega się temu podając im w paszy wielkie ilości antybiotyków i hormonów. Wszystko to zostaje później w mięsie i trafia do posiłków.
Burgery zawierają tak duże ilości środków konserwujących, że praktycznie się nie psują. Sally Davies fotografowała hamburgera i frytki codziennie, przez pół roku. Na jej stronie możecie zobaczyć dokładnie, co dzieje się z „jedzeniem” z McDonald’s.
Kolejny przykład – pewna kobieta umieściła w sieci zdjęcie zestawu Happy Meal wykonane po 6 latach…
Jak wygląda sprawa frytek?
McDonald’s szczyci się, że ich frytki robione są z najsmaczniejszych odmian ziemniaków. Okazuje się, że oprócz nich, w ich składzie jest aż 18 innych substancji!
Złoty kolor otrzymują dzięki dodatkowi glukozy (naturalnego cukru), kwaśny pirofosforan sodu ma gwarantować ich wspaniały wygląd do zamrożeniu (jest to środek zmiękczający wodę dodawany m.in. do mydeł).
Frytki smażone są dwukrotnie (pierwszy raz w fabryce, drugi w restauracji) w mieszance zawierającej olej rzepakowy, sojowy i … uwodorniony olej sojowy który należy do grupy tłuszczy trans. Tłuszcze te to jedne z najbardziej niebezpiecznych i szkodliwych składników w żywności, które powstają w wyniku chemicznego przetworzenia zdrowego oleju roślinnego.
Na „wspaniały smak i wygląd” frytek wpływa także dimetylopolisiloksan – należący do grupy polimerycznych związków krzemoorganicznych, które są powszechnie określane jako silikony. Można znaleźć go także w szamponach (czyni włosy błyszczącymi i śliskimi w dotyku), masy uszczelniających, smarach czy płytkach żaroodpornych.
Dodaje się także TBHQ, substancję będąca przeciwutleniaczem, działającą również jako środek konserwując. Niestety ma ona działanie rakotwórcze, zwłaszcza spożywana w dużych ilościach.
*
W ramach kampanii firma zachęca klientów do zadawania pytań na temat swojego jedzenia w social media. McDonald będzie odpowiadał na wybrane pytania za pomocą filmów zamieszczanych regularnie na YouTubie, Facebooku i Twitterze.
Jak deklarują przedstawiciele firmy: „jesteśmy dumni, że naszym jedzeniem służymy milionom klientów na co dzień, ale wiemy, że ludzie mają pytania, które pozostają bez odpowiedzi” podsumował Kevin Newell, wiceprezes McDonald’s w USA. „Zapraszamy wszystkich w podróż do poznania naszej żywności. Czekamy na okazję do otwartej rozmowy i by pokazać ludziom na własne oczy, jak tworzy najbardziej znane elementy naszego menu”.
Ciężko wierzyć w autentyczność tych zapewnień, gdy w internecie można znaleźć masę przykładów pokazującą co dzieje się z produktami tej popularnej restauracji, po długim czasie… Jeszcze ciężej zrozumieć jak można oficjalnie podawać „niezdrowe składniki” swoich produktów i w tym samym czasie twierdzić, że ich spożywanie nie jest szkodliwe.