Nie jesteśmy kowalami naszego losu. O sukcesie decyduje przede wszystkim urodzenie
Pracuj ciężko, ucz się i osiągniesz sukces, to główne założenie amerykańskiego snu. Jednak czy powodzenie rzeczywiście zależy od naszych indywidualnych cech? Badanie przeprowadzone na 800 osobach w Baltimore w USA pokazuje, że nasza kontrola nad życiem jest faktycznie niewielka, a o naszym losie decyduje głównie to, w jakiej rodzinie się urodziliśmy.
Karl Alexander śledził los 790 dzieci przez 25 lat. Wnioski z jego badań pokazują, jak bardzo dalekie od prawdy są popularne przekonania dotyczące tego, dlaczego jednym się udaje, a innym nie.
Kiedy badanie się zakończyło, prawie połowa uczestników była w identycznej sytuacji społeczno-ekonomicznej jak ich rodzice. Tylko 33 osobom z rodzin o niskich dochodach udało się poprawić swój los.
Gdyby uwarunkowania rodzinne w momencie urodzenia nie miały znaczenia (tzn. gdybyśmy byli naprawdę kowalami własnego losu), powinno to być 70 osób. Z drugiej strony – tylko 19 osób z dobrze usytuowanych rodzin straciło swój status, chociaż powinno to być cztery razy więcej, gdyby ich życie było determinowane głównie przez ich własne działania, a nie urodzenie.
Wnioski nie są pocieszające – jeśli urodziło się w rodzinie o niskich dochodach, wyrwanie się z biedy jest nieproporcjonalnie trudne. Jeśli urodziło się w rodzinie bogatej, łatwo utrzymać swój status.
Zawodzą nawet konwencjonalne wytłumaczenia, dlaczego gorzej usytuowane rodziny dają mniejsze szanse dzieciom. Bardzo często jako jedną z przyczyn pozostania w biedzie wskazuje się nadużywanie narkotyków czy alkoholu, ale okazuje się, że po używki najczęściej sięgają mężczyźni wywodzący się z rodzin o wysokich dochodach i nawet wyniki skazujące ich na więzienie nie mają znaczącego negatywnego wpływu na ich status materialny.
Jeśli zastanowić się głębiej nad tematem, wyniki mają sens. Jeśli rodzina miała środki na zapewnienie dziecku warunków do nauki, możliwość rozwijania swoich pasji, dziecko radziło sobie lepiej w szkole, a dzięki lepszej edukacji miało szansę na lepszą pracę. W tym samym czasie biedniejsi rówieśnicy musieli np. pracować w czasie wolnym.
Kiedy dzieci z zamożnych rodzin wchodziły na rynek pracy, mogły pozwolić sobie na dłuższe poszukiwanie idealnego stanowiska lub dodatkowe kursy albo praktyki. Poza tym ich rodzice mieli lepsze sieci znajomości, które ułatwiały znalezienie dobrej posady. Osoby w gorszej sytuacji materialnej nie miały tej swobody i często są zmuszane do zaakceptowania stanowiska bez perspektyw rozwoju, żeby mieć za co opłacić życie.
Wyniki nie mówią, że osoby pochodzące z rodzin o niskich dochodach muszą na zawsze zachować swój status. Pokazują tylko, jak duża jest skala niesprawiedliwości i jak silne są mechanizmy, które utrwalają podziały społeczne.
Ilustracja: Małgosia Maraszewska