7 lat temu

Saturn ma księżyc wyglądający jak pierożek!

NASA udostępniło właśnie najnowsze zdjęcia jednego z księżyców Saturna, który jak się okazuje wygląda jak… włoskie ravioli! Ewentualnie można pokusić się o porównanie do klasycznego latającego spodka.

Czego zaś definitywnie nie przypomina to klasycznego księżyca. Nawet inne nietypowe księżyce, na przykład Nix Plutona, zawsze przybiera kształt sferyczny. Księżyc Saturna – Pan ma jednak swoje własne zasady.

Zdjęcia pochodzą z sondy Cassini, która przelatywała w odległości 2,5 tysiąca km od Saturna, gdy uchwyciła zdjęcia “makaronowego satelity”. Widoczne na obiekcie zgrubienie to powstałe na równiku wybrzuszenie, które stanowi około 10% objętości małego satelity. Spośród wszystkich księżyców Saturna, aż 3 z nich posiadają takie właśnie równikowe wybrzuszenie. Malutki Atlas (kolejny księżyc) wydaje się mieć podobny kształt co Pan, z kolej Japetus za sprawą nietypowego krateru przypomina Gwiazdę Śmierci z “Gwiezdnych Wojen”.

Naukowcy nie są pewni, co do pochodzenia tych unikatowych wybrzuszeń, ale może to mieć coś wspólnego z usytuowaniem Pana w uprzywilejowanej pozycji na orbicie Saturna. Oprócz tego, że jest najbliższym planecie znanym księżycem, to dodatkowo orbituje w szczelinie jednego z pierścieni planety.

Mimo iż jego promień wynosi zaledwie 14 kilometrów jest w stanie funkcjonować jako “księżyc pasterski”, utrzymując przestrzeń najbliższych 300 km oczyszczoną z innych elementów. Możliwe że przypominający pierożek pierścień powstał właśnie z akumulacji kosmicznego pyłu zebranego przez satelitę.

Jowisz może się pochwalić Europą – księżycem posiadającym zamarznięty ocean, który naukowcy typują jako potencjalnie życiodajny świat, jednak to Saturn dostarcza naszemu układowi słonecznemu najwięcej w kwestii księżyców. Spośród 62 satelitów wymienić warto Tytana, uważanego za najbardziej podobny świat do Ziemi, mroźnego Enceladusa, który wygląda jak Gwiazda Śmierci oraz kosmicznego pieroga. Wielka szkoda, że we wrześniu Cassini kończy swoją misję – zobaczymy tyle, ile uda się do tego czasu uchwycić na zdjęciach.