Internet w Chinach
Jak w każdym współczesnym społeczeństwie, w Chinach Internet odgrywa bardzo znaczącą rolę. Lecz specyficzna atmosfera polityczna i społeczna w tym kraju doprowadziła do rozwoju wyjątkowej kultury internetowej, zdecydowanie różnej, niż ta na Zachodzie. Co jest zatem niezwykłego w chińskiej sieci?
Przede wszystkim zupełnie inny sposób wyszukiwania. Podstawową różnicą w sposobie wyszukiwania jest używanie chińskich, a nie łacińskich znaków. Jeszcze do niedawna niemożliwym było wpisywanie adresów stron w chińskich znakach. Oznacza to, że chińskie strony internetowe musiały używać adresów URL takich jak „baidu.com”, a nie „百度 网”, co dla wielu użytkowników, nieprzywykłych do alfabetu łacińskiego i zachodniego słownictwa, było trudne do zapamiętania. Z tego właśnie powodu chińskie strony zaczęły oferować ogromny wachlarz linków, które obecnie pokrywają niemalże każdy centymetr ekranu. Jest to dla Chińczyków ogromne ułatwienie, gdyż zapisywane chińskimi znakami linki ułatwiają przeszukiwanie Internetu, bez konieczności zapamiętywania poszczególnych adresów zachodnich stron. Chociaż wygląda to wyjątkowo nieestetycznie dla zachodniego użytkownika, dla mieszkańców Kraju Środka jest bardzo funkcjonalne. Ulubione strony internetowe Chińczycy ustawiają sobie jako strony główne na których znajdują się liczne odnośniki i to właśnie od nich zabierają się za przeglądanie Internetu, nie martwiąc się o wpisywanie adresów URL.
Bardzo istotną kwestią jest również cenzura, bowiem powszechnie wiadomo, że chiński Internet jest regularnie cenzurowany. Częstym zjawiskiem jest cenzurowanie portali społecznościowych – użytkownicy, z podaniem przyczyny lub bez, zostają poinformowani, że ich post bądź wpis został ocenzurowany. Jednak zgodnie z popularnym stwierdzeniem „zakazany owoc smakuje najbardziej”, chińscy internauci znaleźli sprytny sposób, aby tę cenzurę obejść. Często w swoich wpisach używają rebusów lub dwuznacznych żartów, aby nie napisać czegoś wprost. Przykładem może być chęć wyrażenia poparcia dla laureata Narody Nobla , Liu Xiaobo – chińskiego więźnia politycznego. Internauci, którzy bardzo aktywnie wspierali go w mediach społecznościowych, zamieszczali posty używając popularnej frazy „pływający z delfinami”, co w języku chińskim brzmi bardzo podobnie do imienia laureata. Rząd chiński korzysta z cenzury zwanej „Wielka Zapora Ogniowa” (ang. China’s Great Firewall). Organy państwowe, działające na mocy ponad sześćdziesięciu rozporządzeń, kontrolują ruch i dostępność treści w sieci poprzez współpracę z lokalnymi dostawcami usług internetowych. Projekt ograniczania dostępu do Internetu nosi nazwę „Projekt Złota Tarcza” (ang. Golden Shield Project). Ponadto, zamiast zakazywać niektórych stron internetowych, chińskie Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych (MIIT) korzysta z oprogramowania filtrującego, które jest uczulone na poszczególne słowa i wyszukuje je na podstawie wpisanej w wyszukiwarkę frazy. Filtr, wykrywając zakazane słowa, wysyła polecenie resetu i przerywa połączenie, dzięki czemu użytkownik nie ma dostępu do informacji związanych z szukaną frazą. MIIT zablokował m.in. Facebooka, Twittera, Flickra i Youtube. Lista tematów drażliwych wciąż się zmienia, ale niezmienne pozostają tam: Falun Gong, Tajwan, Tiananmen. Podczas, gdy niektórzy użytkownicy mogą omijać cenzurę za pomocą proxy i sieci VPN, która ukrywa adres IP, coraz ciężej uzyskać w Chinach tego typu programy i łącza.
Jednak większość użytkowników jest bardziej zainteresowana zakupami, grami i inną rozrywką, niż polityką. Bardzo popularne jest oglądanie telewizji i filmów online, bowiem wbrew powszechnemu przekonaniu, Chiny posiadają kilka stron internetowych, na których można legalnie i zupełnie za darmo je obejrzeć. Niezwykle popularne są też zakupy online – może nawet bardziej niż na Zachodzie – ze względu na tanie i szybkie wysyłki. Wielu Chińczyków korzysta też z Internetu, aby porozmawiać z przyjaciółmi i – podobnie jak na Zachodzie – chiński Internet ma również swoje memy oraz slang.
Źródło: eChiny.pl