O zaletach kolędowania
Święta to karp, choinka, prezenty i… kolędy! Za sprawą hipermarketowych głośników towarzyszą nam one już od dłuższego czasu, ale to także dzięki nim Boże Narodzenie ma swój niepowtarzalny klimat. Klimat, który, jak wskazują najnowsze badania na temat wspólnotowego śpiewania, dobrze wpływa na nasze zdrowie.
Pierwotnie słowo kolęda miało kilka znaczeń. Wszystkie wiązały się oczywiście ze starym ludowym obrzędem, w którym to grupy tzw. „kolędników” chodziły po domach, zbierając dary w zamian za życzenia pomyślności w zbliżającym się Nowym Roku. W ten sposób kolęda, a dawniej nawet i kolenda, mogła być tak samym obrzędem (kolędowaniem), podarunkiem, który otrzymują kolędnicy, jak i śpiewaną przez nich pieśnią. Jak wiadomo, to właśnie to trzecie znaczenie przetrwało do naszych czasów .
Kolędowanie od Franciszka do dziś
Warto pamiętać, że sam termin jest jeszcze starszy, ponieważ wywodzi się z rzymskiej Kalendy (calendae), czyli pierwszego dnia po nowiu, który po wprowadzeniu kalendarza juliańskiego oznaczał też wezwanie pierwszego dnia Nowego Roku. Jak w przypadku całego Bożego Narodzenia tak i zwyczaj kolędowania przeszedł barwną ewolucję z pogańskich obrzędów w chrześcijańskie obchody. Z czasem zmianie uległy oczywiście również i śpiewane pieśni. Same kolędy, podobnie zresztą jak szopka, wiązane są z postacią św. Franciszka z Asyżu, zaś o pierwszych kolędach śpiewanych po polsku możemy mówić praktycznie od połowy XV w.
Dziś kolędy można usłyszeć mniej więcej od przełomu listopada i grudnia w każdej galerii handlowej i każdym supermarkecie. Można kupić je na płytach w najrozmaitszych wersjach i śpiewane przez najróżniejszych artystów. Jednak jak wskazują najnowsze badania, rację mogą mieć wszyscy ci, którzy zwracają uwagę na wartość wspólnego, żywego kolędowania. Wartość przekładającą się na nasze zdrowie.
Kolędowanie to zdrowie
Jeśli ktoś jest na tyle zatwardziałym antykolędnikiem, że nie przekonują go żadne argumenty powołujące się na metafizykę przeżycia, magię świąt, więzi rodzinne ani piękno melodii, to od tego roku można sięgnąć jeszcze po ostateczny argument. Argument ze zdrowia!
Badania, o których możemy przeczytać na NeuroscienceNews, wskazują, że grupowe, wspólnotowe śpiewanie wpływa na nasze poczucie szczęścia, a tym samym zdrowie psychiczne. Prowadził je profesor Tom Shakespeare wraz ze swoim zespołem z Uniwersytetu Wschodniej Anglii (UEA), zaś badaną grupą byli uczestnicy projektu Sing Your Heart Out organizowanego w angielskim Norfolk. SYHO opiera się na wspólnym śpiewie, ale, jak twierdzą jego organizatorzy, nie jest to chór, gdyż nie sprawdza żadnych umiejętności ani nie wiąże się z publicznymi występami. Nie jest to też grupa terapeutyczna, ponieważ nie wiąże się z koniecznością omawiania swojego stanu zdrowia. Sing Your Heart Out to po prostu wspólne śpiewanie dla przyjemności.
Inicjatywa zrodziła się w 2005 roku w jednym ze szpitali psychiatrycznych, ale dziś obejmuje już swoim zasięgiem szeroką społeczność mieszkańców Norfolk. Na warsztaty chodzi aktualnie około 120 osób, z czego dwie trzecie miało wcześniej kontakt z opieką psychiatryczną. Wszyscy śpiewający została poddana badaniom, których wyniki profesor Shakespeare podsumował, mówiąc, że odkryto, iż śpiew w grupie przyczynia się do poprawy zdrowia psychicznego i zwiększa szansę wyjścia z problemów w tym obszarze. Jest to po prostu ciekawa forma śpiewu i socjalizacji, która bardzo dobrze wpływa na poczucie przynależności do grupy i dobrostanu. W kontekście Bożego Narodzenia w tej sytuacji nasuwa się prosty wniosek. Miłego kolędowania!