Frigidarium, Caldarium. Czyli magia higieny u starożytnych!
Strigil, Frigidarium i Caldarium. Trzy słowa, które nam współczesnym kojarzyć się mogą tylko z bajkowymi nazwami rodem z Harrego Pottera. A z czym kojarzyły się starożytnym? Z niczym innym jak tylko z higieną.
Zanim powstało powszechnie znane nam mydło, trzeba było sobie jakość radzić. Co prawda w wiekach średnich, nie stawiano na higienę, ale wcześniej czystość miała ogromne znaczenie zdrowotne, ale także i rytualne. W starożytnych Grecji i Rzymie, ablucji zażywało się regularnie. Obowiązkowo trzeba było umyć się przed pójściem do świątyni, ale także po podróży. Dobrze wychowany gospodarz swojemu gościowi w pierwszej kolejności proponował obmycie rąk, a następnie kąpiel.
Rytualne obmycie miało miejsce przed obrządkiem zaślubin, złożeniem ofiary Bogom, a także przed pochówkiem. Kąpiel nie była bynajmniej przykrym obowiązkiem, wręcz uwielbiano czas spędzany w łaźniach, a w Rzymie owe miejsce stało się popularnym miejscem spotkań towarzyskich. Odświeżanie było zalecane również po aktywności fizycznej i np. w Gimnazjonach (miejsce gdzie można było spędzić aktywnie czas. Gimnazjon dosłownie oznacza „Gołe miejsce”) łaźnie były normami. Greckie łaźnie różniły się od rzymskich. Grecy przed zajęciami nacierali ciało oliwą z oliwek, a następnie nakładali na to warstwę pyłu, bądź drobnego piasku. Po skończeniu zmagań sportowych, mieszanka usuwana była za pomocą strigila – czyli tępego, przypominającego sierp urządzenia. Po usunięciu mazi wraz z potem, obmywano ciało ciepłą wodą. W porównaniu do rzymskich ablucji, Greków można nazwać wręcz ascetami. W Rzymie po zakończonych zajęciach najpierw wchodziło się do szatni, w której nacierano spocone ciało sporą ilością oliwy, następnie wchodziło się do ciepłego pomieszczenia, gdzie dodatkowo można było się wypocić i tam również ściągano brud strigilem. Kolejnym etapem było przejście do Caldarium czyli miejsca, gdzie można było zanużyć się w ciepłej wodzie. Następnie korzystało się z Frigidarium – czyli basenu z zimną wodą, a na koniec po osuszeniu ciała, nakładano kolejną porcję oliwy, aby po masażu i ponownym użyciu strigila, zakończyć ablucje. Oczywiście w Rzymie, przed opuszczeniem łaźni obowiązkowo trzeba było użyć olejów aromatycznych, które spełniały funkcje perfum. Co ciekawe, wielu naukowców do tej pory uważa, że od czasów starożytnych, nie wymyślono lepszego sposobu na utrzymywanie higieny. Mycie się olejami jest obecnie bardzo propagowane, gdyż oleje nie naruszają ochronnej powłoki ciała, za to doskonale rozbijają brud, dzięki czemu skóra jest czysta, miękka i doskonale nawilżona.
Jednak jeśli uważamy, że Grecy i Rzymianie byli czyścioszkami, to warto zapoznać się ze sposobem utrzymywania higieny przez Egipcjan. Codzienne kąpiele były oczywiście całkowitą normą, ale do kąpieli dochodziło jeszcze coś innego. Po pierwszej części ablucji, Egipcjanie poddawali się goleniu całego ciała, w przypadku mężczyzn- łącznie z głową, a następnie przywdziewali świeże odzienie.
Tak naprawdę brud przyszedł do Europy wraz z Chrześcijaństwem, kiedy to kąpiele okazały się grzeszne, bo zbyt przyjemne. Tureccy emisariusze, przyzwyczajeni do hamamów ( łaźnie niemal bliźniaczo podobne do rzymskich łaźni), twierdzili, że Europa śmierdzi. I rzeczywiście coś w tym było. Higiena w Europie kulała, aż do drugiej połowy XIX wieku, kiedy to powoli zaczęła budzić się na nowo świadomość własnego ciała i wpływu czystości na własne samopoczucie i zdrowie.