Święci grzesznicy, czyli diabły w Watykanie
Artykuł wmrokuhistorii.blogspot.com
Kościół katolicki przez całe stulecia czynił wiele, aby skutecznie zatuszować wszelkie grzeszne występki średniowiecznych papieży. Czasami się to udawało, czasami nie.
Ich pontyfikaty cechowały się bujnym życiem erotycznym, pychą, nepotyzmem, sprzedażą stanowisk kościelnych, żądzą bogactwa lub krwawą walką o władzę, a lista papieskich występków wydawała się nie mieć końca. Zanim nastał słynny okres hańbiących rządów Rodriga Borgii, czyli papieża Aleksandra VI, jego średniowieczni poprzednicy – Jan XII, Jan XIII, Benedykt IX, Jan XXIII, Paweł II, Sykstus IV i Innocenty VIII – wcale nie byli lepsi…
Od dwóch tysiącleci kolejni papieże stoją na czele Kościoła katolickiego. Dziś wielu ludziom wydaje się, że wszyscy papieże byli ludźmi starszymi, z doświadczeniem w piastowaniu kościelnych stanowisk. Nie zawsze tak jednak bywało, a sam papieski urząd często można było po prostu kupić.
Nie ma wątpliwości, że ich historia nie jest bez skazy. I choć zdarzali się „Biskupi Rzymu”, do których nie można mieć żadnych zastrzeżeń, to jednak tych kilku pozbawionych skrupułów grzeszników do dziś skutecznie rzuca cień na cały Watykan.
Oto historia kilku „Ojców Świętych”, którzy w średniowieczu gorsi byli od samego diabła…
Jan XII (955-964)
Oktawian ze Spoleto (Ottaviano di Spoleto) urodził się prawdopodobnie około 937 roku, choć niektóre źródła sugerują, że mogło to nastąpić nawet 7 lat wcześniej. Przyszły papież był owocem związku przyrodniego rodzeństwa z arystokratycznego rodu hrabiów Tusculum – Alberyka II, samozwańczego księcia Rzymu i Aldy Bosonide. Ich wspólną matką była sławna Marozja – kobieta, która w okresie „pornokracji” posiadała w Rzymie niemal nieograniczoną władzę i możliwość wpływania na decyzje urzędujących papieży.
Czasy „pornokracji” przypadły na wiek X i przez historyków nazwane zostały „czarnym stuleciem”. Właśnie wtedy papiestwem tak naprawdę zaczęły rządzić wpływowe kobiety. Jako, że same nie mogły pełnić żadnych funkcji w kościelnych strukturach, wykorzystywały swoje wdzięki, aby skutecznie manipulować kolejnymi papieżami. Marozja, tak jak wcześniej jej matka Teodora, będąc papieską konkubiną uprawiała własną politykę. Miała również wielki wpływ na wybór kolejnych papieży i niewątpliwy udział przy ich późniejszych, nagłych zgonach.
Alberyk II wymusił na synu przyjęcie święceń kapłańskich. W wieku 16 lat Oktawian został duchownym. Nie chciał tego, ponieważ dużo bardziej podobało mu się życie jakie prowadził do tej pory. Jako wyuzdany biseksualista, prowadził hulaszczy tryb. Gromadził wokół siebie całą rzeszę innych rozpustnych młodzieńców i frywolne dziewczęta, nie zważając na ich status społeczny, co bardzo przeszkadzało Alberykowi, który miał wobec syna bardzo konkretne plany…
W ich realizacji oczywiście pomogła Marozja. Będący na łożu śmierci Alberyk zmusił papieża Agapita II do złożenia obietnicy, że następnym głową Kościoła zostanie jego syn. Było to jawnym pogwałceniem dekretu Symmachusa „Consilium dilectionis vestrae” z roku 499, który jasno stwierdzał, że za życia obecnego papieża, nie można dokonać wyboru jego następcy. W X wieku nikt się jednak specjalnie tym dekretem nie przejmował.
16 grudnia 955 roku obietnica została spełniona i 18-letni Oktawian został następcą św. Piotra, przyjmując imię Jan XII (Ioannes XII). Sprawowanie najważniejszego urzędu w Kościele nie zmieniło jego zamiłowań do rozpustnego życia. Wręcz przeciwnie…
Cały Rzym aż huczał od plotek na temat jego rozwiązłości. Mówiono o nim, że jako papież wynalazł grzechy, których do tej pory nie znano. Mnisi z wielu klasztorów dniami i nocami modlili się o jego szybką śmierć. Zarzuty, które stawiano Janowi XII były poważne, nawet jak na okres „pornokracji”, który ze skromnością i celibatem niewiele miał wspólnego.
Nowy papież ofiary składane przez pielgrzymów przeznaczał na hazard, a gdy popadł w długi, do ich spłaty wykorzystał kosztowności z papieskiego skarbca. Otaczał się licznymi kochankami (zarówno męskimi, jak i żeńskimi), którym rozdawał złote kielichy pochodzące z bazyliki św. Piotra. Nawet nie próbował ukrywać swoich licznych romansów, a swoją siedzibę (Pałac Laterański) zamienił w dom publiczny, w którym często dochodziło do homoseksualnych orgii.
Jan XII szokował duchowieństwo nie tylko swoimi orgiami, ale i specyficznymi żartami. Pewnego razu, aby zrobić na złość swoim przeciwnikom, wyświęcił 10-letniego chłopca na biskupa. Cała ceremonia odbyła się w stajni!
Rzymianie skarżyli się, że przez papieskie ekscesy maleje liczba pielgrzymów maleje z dnia na dzień. Zwłaszcza wśród kobiet, które z obawy przed rozwiązłością i niepohamowaną żądzą papieża przestały odwiedzać święte miejsca. Kronikarz Benedykt z Socrate zapisał:
„[…] nieszczęsne niewiasty przestały przybywać w obawie, że padną ofiarą żądzy Jana, jako że lubował się on w posiadaniu całej kolekcji podległych mu dam”
Każdy, kto próbował wyjaśnić papieżowi, że ten prowadzi się niewłaściwie, zostawał kastrowany i ekskomunikowany.
Nawet Otton I, który przez Jana XII został w roku 962 koronowany na cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego, popadł w konflikt z papieżem. Oskarżył go w liście o liczne występki przeciwko Bogu, a lista papieskich grzechów zdawała się nie mieć końca – popełnienie kazirodztwa z dwoma siostrami; przemienienie świętego pałacu w dom publiczny; lubieżne stosunki z kochanką własnego ojca oraz z wieloma wdowami; związek z własną siostrzenicą; gwałcenie młodych mniszek; granie w kości i wzywanie diabła, by ten pomógł mu wygrać; nadanie chłopcu godności biskupiej w celu osiągnięcia korzyści materialnych; wyłupienie oczu spowiednikowi; publiczny udział w polowaniach; noszenie broni oraz ranienie nią niewinnych osób; podpalanie domów swoich przeciwników; zabójstwa; świętokradztwo; krzywoprzysięstwo oraz wzywanie różnych demonów.
Cesarz Otton udał się do Rzymu, aby wezwać Jana XII do złożenia wyjaśnień. Papież nie miał jednak zamiaru się tłumaczyć. Zamiast tego odpowiedział, że wszystkie oskarżenia wymyślili biskupi oraz wysłał Ottonowi wiadomość, w której ogłaszał ekskomunikę cesarza. Dzień przed przybyciem Ottona do Lateranu, papież uciekł.
Cesarz zwołał sąd, który uznał Jana winnym kazirodztwa, cudzołóstwa i morderstwa, po czym 4 grudnia 963 roku usunął go z urzędu. Dodatkowo Otton zażądał, aby następcą Jana został kapłan nie splamiony podobnymi grzechami, ale zwołany synod nie znalazł takiego człowieka… Dwa dni później Jana XII zastąpiono więc Leonem VIII.
Gdy dwa miesiące później Otton wyjechał, Jan wrócił do Rzymu z armią swoich wiernych towarzyszy, zmusił Leona VIII do ucieczki. Ponownie obwołał się papieżem, a na swoich przeciwnikach dokonał srogiej zemsty. Biczowanie, obcinanie nosów, genitaliów, rąk i nóg oraz wyrywanie języka stały się ulubionymi torturami pałającego żądzą zemsty Jana.
Okrutne represje zostały przerwane w kwietniu 964 roku, kiedy do Rzymu powrócił zaniepokojony całą sytuacją Otton I. Jan uciekł do Kampanii. Zmarł miesiąc później, 14 maja 964 roku. Oficjalnym powodem śmierci miał być atak serca, jednak wkrótce pojawiło się mnóstwo plotek na temat prawdziwej przyczyny śmierci byłego papieża. Jedni mówili, że zmarł na udar mózgu podczas miłosnych igraszek z dwoma młodymi chłopcami. Inna wersja (znacznie częściej powtarzana) głosiła, iż Jan XII został zamordowany przez zazdrosnego męża jednaj ze swoich kochanek, który przyłapał parę na gorącym uczynku. Mężczyzna ugodził uciekającego Jana sztyletem (według innej opowieści uderzył go kamieniem w tył głowy) i zostawił na pewną śmierć w górach. Po trzech dniach samotnego konania były papież zmarł. W chwili śmierci miał zaledwie 24 lata…
Jan XIII (965-972)
Po wypędzeniu „grzesznego” papieża Jana XII, rzymscy przywódcy przyrzekli wierność cesarzowi Ottonowi I. Obiecali również, że już nigdy więcej nie wzniosą powstania przeciwko żadnemu z papieży. Gdy jednak następcą Leona VIII został Jan XIII, żołnierze wbrew przysiędze ponownie chwycili za broń. Okazało się, że nowy następca św. Piotra był nie tylko kontynuatorem polityki swojego niesławnego imiennika, ale podzielał także jego zamiłowanie do miłosnych zabaw.
Urodzony około roku 920 w Rzymie jako Jan Théophylactes z Narni był synem biskupa Jana „Episcopusa” Théophylactesa i Teodory II Angelos „Młodszej” Théophylactes, czyli podobnie jak Jan XII – narodził się ze związku przyrodniego rodzeństwa. Dorastał na dworze papieskim, gdzie pełnił funkcję bibliotekarza.
Dobre stosunki Jana z cesarzem Ottonem najpierw zaowocowały nominacją na biskupa Narnii, a potem na poparcie jego kandydatury na papieża, którym został 1 października 965 roku. Nie spodobało się to Rzymianom, którzy w grudniu tego samego roku wzniecili powstanie i uwięzili Jana XIII w zamku św. Anioła. Więźniowi w ucieczce pomogli członkowie rodu Krescencjuszów, którzy przewieźli go do Kapui. Oswobodzony Jan poprosił o ratunek Ottona I, który wysłał mu na pomoc swoją armię, która w listopadzie 967 roku odprowadziła papieża do Rzymu. Niedługo później pojawił się tam również sam cesarz. Po przybyciu w bezlitosny sposób zemścił się na spiskowcach, którzy złamali złożoną mu przysięgę posłuszeństwa.
Wszystkich przywódców zamieszanych w uwięzienie Jana XIII pojmano, wydłubano im oczy i powieszono. Osobę, którą uznano za pomysłodawcę porwania przekazano w ręce papieża. Okazał się on nieco bardziej łaskawy niż cesarz. Oskarżonego kazał powiesić nagiego, za włosy na posągu Marka Aureliusza. To jednak nie wszystko – aby bardziej upokorzyć prefekta, do jego odbytu wprowadzono dzwonek, a do głowy przymocowano pawie pióra. Potem obwieziono mężczyznę ulicami Rzymu. Papież był tak rozbawiony całym widowiskiem, że darował oskarżonemu życie. Ostatecznie prefekta wygnano w Alpy.
Po rozprawieniu się z opozycją, Jan XIII rozpoczął w Rzymie despotyczne rządy. Dodatkowo dbał o jak najlepsze stosunki z Ottonem I, który wiele razy przymykał oko na niecne występki swojego ulubieńca. W zamian papież 25 grudnia 967 roku koronował syna cesarza – Ottona II – na „współcesarza”, a kilka lat później (14 kwietnia 972 roku) udzielił mu ślubu z księżniczką bizantyjską Teofano.
Jan XIII, jako papież, okazał się godnym następcą Jana XII. Szybko zyskał opinię wielkiego cudzołożnika. Żądał, aby usługiwały mu wyłącznie młode dziewczęta, które wkrótce stawały się jego oddanymi faworytami. W Pałacu Laterańskim utrzymywał specjalny harem złożony wyłącznie z dziewic. Za specjalną opłatą dzielił się nim z biskupami. Rzym aż huczał od plotek, że Jan uwiódł najpierw konkubinę swojego ojca, a potem własną siostrzenicę. Czasami pojawiały się również głosy, że sypiał z własną siostrą.
W swoich komnatach żył jak prawdziwy książę. Spał na jedwabnych poduszkach, jadał wyłącznie ze złotych naczyń, a puchary, z których pił wino musiały być inkrustowane najdroższymi klejnotami. Każdej uczcie obowiązkowo towarzyszyły nagie kobiety, które swoimi tańcami umilały papieżowi posiłek. Uwielbiał polowania i grę w kości, na którą przeznaczał ogromne sumy pochodzące z papieskiego skarbca.
Nie tylko grzeszne upodobania łączyły go ze swoim poprzednikiem, Janem XII. Głośno mówiło się w Rzymie także o śmierci, która nastąpić miała w podobnych okolicznościach. 6 września 972 roku Jan XIII „powrócił do domu Ojca”. Papież zmarł podczas upojnej nocy z pewną młodą mężatką. I to nie miłosne igraszki zabiły Jana, ale rozwścieczony mąż, który przypadkiem zastał parę cudzołożników w trakcie oddawania się największym namiętnościom.
Pontyfikat Jana XIII miał również ścisły związek z naszym krajem. Prawdopodobnie w roku 966 Mieszko I, władca Polan, przyjął chrzest, a dwa lata później ustanowiono pierwsze biskupstwo misyjne w Poznaniu.
Benedykt IX (1032-1044, 1045, 1047-1048)
O ile w średniowieczu dla osoby wpływowej zostanie papieżem nie stanowiło większego problemu, to bycie papieżem kilka razy nawet dla hierarchów kościoła z tamtej epoki było czymś niewyobrażalnym. Był jednak człowiek, który papieżem został aż trzy razy. I to nie posiadając nawet kapłańskich święceń!
Tą osobą był urodzony około 1012 roku w Tusculum (niedaleko Rzymu) Teofilatto di Tusculo. Jego ociec Alberyk III był bratem dwóch papieży – Benedykta VIII i Jana XIX. Nic zatem dziwnego, że zapragnął, aby również jego syn zasiadł na papieskim tronie. Teofilatto jako osoba świecka nie miał najmniejszych szans zostania głową Kościoła, więc Alberyk III wymarzone stanowisko synowi po prostu kupił.
Pierwszy raz Teofilatto został papieżem 21 października 1032 roku. Jako Benedykt IX niemal od pierwszych chwil zaczął wzbudzać odrazę wśród mieszkańców Rzymu. Trudno było, co prawda, oczekiwać od osoby świeckiej życia w zgodzie z Biblią – jednak cierpliwość wiernych miała swoje granice. Jego rozrzutność i fakt bycia biseksualistą można było jeszcze zaakceptować. Wszak wielu papieży przed nim grzeszyło w podobny sposób. Jednak gdy tylko w Rzymie pojawiła się plotki mówiące, że nowy papież uprawia seks również ze zwierzętami, a pod osłoną nocy lubuje się w licznych morderstwach i torturach obywateli Rzymskich, w mieście zawrzało. Robiono wszystko, by usunąć Benedykta IX.
Późniejszy papież Wiktor III pisał otwarcie:
„Benedykt IX popełniał czyny nie do opisania. Siłą panował nad Rzymem, miastem bezprawia, a życie jakie prowadził rozwiązłe było niczym życie paszy. Gwałty i morderstwa, których dokonał jako papież były tak podłe i wstrętne, że nawet teraz przechodzą mnie ciarki, gdy tylko o nich pomyślę.”
Wielu biskupów z najbliższego otoczenia Benedykta IX nazywało okres jego rządów „szczytem moralnego upodlenia”. Zazwyczaj osoby, które miały odwagę krytykować styl rządów papieża bardzo szybko żegnały się ze światem.
W obawie o własne życie ludzie z otoczenia Ojca Świętego albo milczeli, albo pisali anonimowe świadectwa tego, co dzieje się na Luteranie. Opowiadano o hucznych balach w papieskim komnatach, na których pojawiały się całe rzesze prostytutek. Na specjalne życzenia papieża, sprowadzano mu zarówno młodych chłopców, jak i dziewczęta, które Benedykt brutalnie gwałcił na oczach swojej służby.
Za nic miał wszelkie świętości. Gardził sprawami boskimi, a o Biblii mówił, że to zbiór największych bzdur, o jakich kiedykolwiek słyszał. Mimo wszystkich swoich grzechów jego pontyfikat trwał aż 12 lat. Cierpliwość Rzymian skończyła się we wrześniu 1044 roku, kiedy Benedykt został siłą wyprowadzony ze swojego pałacu i wywieziony za mury miasta. Tam postanowiono go zabić, jednak życie uratowało mu nieoczekiwane zaćmienie słońca. Zdezorientowani niecodziennym zjawiskiem porywacze nie zauważyli chwili, kiedy Benedykt IX zdołał uciec.
Rodzina wygnanego papieża miała dobre stosunki z ówczesnym cesarzem rzymskim i królem Niemiec – Konradem II. To właśnie on pomógł byłemu papieżowi powrócić na papieski tron. W pierwszych dniach marca 1045 roku Benedykt IX, wspomagany armią przysłana przez Konrada II krwawo odbił Luteran i wygnał swojego następcę – papieża Sylwestra III. 10 marca ponownie zasiadł na tronie. Wściekłość mieszkańców Rzymu była tak wielka, że Benedykt zrezygnował z udziału w procesjach. Jego osobista armia pilnowała, by żaden wierny nie mógł zbliżyć się do papieża.
Rodzina Tusculo radziła „swojemu” papieżowi abdykację, w celu uniknięcia linczu. Benedykt nie chciał słyszeć o takim rozwiązaniu. Nie zmienił też swoich upodobań. Wręcz przeciwnie, bale były jeszcze większe, a tortury i morderstwa jeszcze częstsze. Podobno jedną z jego ulubionych nocnych rozrywek były także włamania do prywatnych domostw i dewastowanie ich wnętrz.
Nagle papież wpadł na zupełnie nowy pomysł. Zapragnął ożenić się z pewną 15-latką, pochodzącą z dobrego domu. Aby tego dokonać postanowił wprowadzić zmiany w kościelnych regułach. Domagał się zniesienia celibatu i wprowadzenia prawa, dającego papieżowi możliwość ożenku. Gdy wszystkie próby nie powiodły się, postanowił porzucić swój urząd. Nie za darmo jednak…
Zakochany papież szybko znalazł kupca na papieski tron. Najwięcej zapłacił Johannes Gratianus (1000 funtów srebra) i wkrótce po transakcji, 1 maja 1045 roku, został nowym papieżem Grzegorzem VI. Benedykt wciąż jednak tytułował się papieżem, domagając się od Rzymian oddawania mu należnej czci. A gdy z małżeństwa nic nie wyszło, postanowił objąć „tron piotrowy” po raz trzeci. W tym czasie na Luteranie rządził już kolejny papież Klemens II. Benedykt nie chciał czekać cierpliwie na swoją kolej i konkurenta postanowił zamordować. Miesiąc po otruciu Klemensa II, 8 listopada 1047 roku, Benedykt ponownie rozgościł się w papieskich komnatach. Nie na długo jednak, gdyż pół roku później ponownie został zmuszony do ucieczki.
Biskup i doktor Kościoła Pietro Damiani (1007-1072), doradca Klemensa II (oraz kilku kolejnych papieży) napisał w roku 1051 „Księgę Gomory” („Liber Gomorrhianus”), w której piętnował niegodziwe seksualne praktyki, jakich miał dopuszczać się podczas swoich rządów papież Benedykt IX, wraz ze swoim dworem. Praktyki homoseksualne, zoofilia, współżycie z nieletnimi, wzajemna i samotna masturbacja, gwałty, kopulacja między udami oraz seks analny – to wszystko, zdaniem Damianiego, cechowało grzeszne pontyfikaty jednego z najbardziej okrutnych i rozpustnych papieży w historii Kościoła.
Benedykt IX po swojej abdykacji osiadł w rodzinnym Tusculum. Do końca swoich dni tytułował się głową Kościoła. Zmarł 9 stycznia 1056 roku w Grottaferrata (blisko Rzymu). Mówiono, że przed śmiercią zrozumiał, jak wielkie grzechy popełnił. Podobno został nawet pokutnikiem. Czy tak było faktycznie? Żadne źródła tego nie potwierdzają…
Jan XXIII (1410-1415)
Czy zwykły bandyta, żołnierz, najemnik, pirat i bezczelny rozpustnik w jednej osobie może zostać papieżem? W średniowieczu mógł i Baltazar (Baldassare) Cossa z takiej okazji chętnie skorzystał.
Urodził się w zubożałej szlacheckiej rodzinie z Ischii (niedaleko Neapolu) około roku 1370 jako syn Giovanniego Cossy i Ciccioli Barile, która była krewną papieża Bonifacego IX. Życie żołnierza i pirata szybko przestało mu wystarczać. Uzyskał więc doktorat z prawa, a w Rzymie studiował teologię.
Bardzo szybko osiągał kolejne szczeble kariery duchownej. Przed ukończeniem 18 lat był już kanonikiem kapituły katedralnej w Bolonii. W roku 1392 był już papieskim szambelanem. Jego stryj, papież Bonifacy IX w roku 1402 mianował go kardynałem.
Baltazar dał się szybko poznać jako wielki obżartuch i rozpustnik. Wykazywał się również bardzo wojowniczym charakterem. Hierarchowie kościelni uważali go bardziej za polityka niż osobę duchowną. Swoją pozycję Cossa wykorzystał do szybkiego wzbogacenia się. Przedstawiciele wszystkich profesji zobowiązani byli do płacenia wysokich podatków za świadczenie swoich usług. Najwięcej płacić musiały prostytutki oraz właściciele domów hazardów.
Większość podatków przeznaczona była na utrzymanie jego domu w Bolonii, w którym mieszkało około dwustu guwernantek, żon, wdów i zakonnic. Każda z nich zobowiązana była do seksualnej uległości wobec Baltazara. On sam publicznie przyznawał się do uwiedzenia w swoich włościach kilku setek kobiet. Rodziny zhańbionych kobiet często groziły kardynałowi śmiercią, na co Cossa odpowiadał brutalnymi represjami wobec mieszkańców Bolonii. Na jego rozkaz, każdego dnia, skazywano mieszkańców na śmierć nawet za najdrobniejsze przewinienia. W czasie jego dziewięcioletnich rządów kardynalskich liczebność mieszkańców Bolonii skurczyła się do rozmiarów niewielkiego miasteczka.
Bycie kardynałem szybko się Baltazarowi znudziło. Zapragnął czegoś więcej – chciał zasiąść na papieskim tronie. Po śmierci papieża Aleksandra V w roku 1410, głośno mówiło się w Rzymie o niewątpliwym udziale Cossy w otruciu Ojca Świętego. Przybył na konklawe w Bolonii w jednym celu. Wspomógł się własną armią najemników, którzy otoczyli zgromadzonych tam kandydatów na nowego papieża. Nagle, nie czekając na oficjalny werdykt, żołnierze wyciągnęli broń, a Cossa wyszedł na środek mówiąc, że on jest papieżem. Nikt nie miał odwagi zaprotestować. W tym momencie były pirat został ukoronowany jako Jan XXIII.
Od pierwszych dni pontyfikatu Jan XXIII wykazywał wielki talent administracyjny i zdolności do prowadzenia interesów. Strona duchowa nowego papieża praktycznie nie istniała. Leonardo Aretino, były sekretarz kardynała Cossy, pisał wprost o tym, że Jan XXIII odmawiał pójścia do spowiedzi, nie przyjmował sakramentów. Co więcej, papież miał twierdzić także, że modlenie się to strata czasu. Nie wierzył także w zmartwychwstanie Jezusa. Często swoim kardynałom mówił również, że nie wierzy w istnienie jakiegokolwiek Boga.
Jedna rzecz nie dawała w tym czasie spokoju Janowi XXIII. Oprócz niego, urzędowało jeszcze dwóch innych papieży – Benedykt XIII, popierany przez Aragonię, Kastylię i Szkocję oraz Grzegorz XII, posiadający wsparcie książąt bawarskich i niektórych księstw wchodzących w skład Rzeszy. Taki stan rzeczy nie podobał się Zygmuntowi Luksemburskiemu. Król Węgier i jednocześnie Cesarz Rzymski, za wszelką cenę chciał ten problem rozwiązać. W tym celu zwołano w roku 1414 sobór w Konstancji. Mieli się tam wstawić wszyscy trzej papieże.
Jan XXIII bał się o swoje stanowisko. Rozumiał też, że tylko pieniądze mogą mu pomóc w utrzymaniu urzędu. We wszystkich parafiach ogłosił więc wyprzedaż odpustów. W krótkim czasie zarobił na nich milion dukatów w złocie. Z taką sumą wyruszył na sobór, który okazał się wydarzeniem co najmniej doniosłym…
Do Konstancji zjechała się ogromna liczba ludzi – dwa i pół tysiąca książąt i rycerzy, 18 tysięcy prałatów, kapłanów, teologów i mnichów. Przybyło również ponad 80 tysięcy ludzi świeckich – 45 złotników, 330 kupców, 250 piekarzy, 70 szewców, 48 kuśnierzy, 44 aptekarzy, 92 kowali oraz 228 krawców. Nie mogło tam zabraknąć także błaznów, żonglerów, akrobatów, golibrodów i oczywiście prostytutek. Podobno kobiet gotowych służyć swoim ciałem było ponad 1500! Tyle było wpisanych na listę, można więc przypuszczać, że nierządnic było znacznie więcej.
Jan XXIII był pewny swojego zwycięstwa. Na jego korzyść zdawał się przemawiać również fakt, że na soborze nie pojawili się dwaj pozostali papieże. Sprawy przybrały jednak zupełnie inny obrót. Postanowiono, że zostaną ujawnione wszystkie jego niecne występki, a on sam zostanie pozbawiony swojego urzędu. Pojawiły się nawet głosy, że Jan XXIII za swoje grzechy powinien zostać spalony na stosie. Papież nie czekał na dalszy rozwój wypadków. Pod osłoną nocy uciekł z Konstancji w przebraniu żebraka. Został jednak schwytany i przywieziony z powrotem.
14 maja 1415 roku odczytano listę przewinień Jana XXIII, która zdawała się nie mieć końca. Papieża oskarżono między innymi o bycie niewiernym, sprowadzenie papieża Bonifacego IX na złą drogę, sprawowanie okrutnych rządów w Bolonii, otrucie papieża Aleksandra V, brak wiary w zmartwychwstanie Jezusa i życie wieczne, zaznawanie przyjemności cielesnej ze zwierzętami, bycie wcielonym diabłem, utrzymywanie świętokradczych stosunków z trzema setkami mniszek, stosunki homoseksualne, kazirodztwo oraz zgwałcenie trzech swoich sióstr, uwięzienie całej swojej rodziny, liczne morderstwa, grabieże i tortury.
Na koniec (29 maja 1415 roku) ogłoszono, że Jan XXIII jako morderca, sodomita, świętokradca i heretyk został pozbawiony tytułu papieża. Ku zaskoczeniu zgromadzonych, papież przyznał się do zarzucanych mu czynów. Synod uznał jego skruchę i zamiast na stos, skazał go na uwięzienie.
Jeden z obecnych na synodzie kronikarzy zapisał:
„Zapewne jeszcze nigdy nie wytoczono przeciwko żadnemu człowiekowi siedemdziesięciu najcięższych oskarżeń, aniżeli przeciwko namiestnikowi Chrystusa. Jeszcze przed ostatecznym ogłoszeniem wyroku, szesnaście z tych najbardziej rozpasanych nieprawości odrzucono, i to nie przez wzgląd na papieża, ale dla ogólnej przyzwoitości.”
Po trzech latach Cossa wykupił się z niewoli. W roku 1419 przybył do Florencji, gdzie żył w przepychu, otoczony służbą i młodymi kurtyzanami. Nie pozbawiono go wszystkich stanowisk kościelnych. Do końca swoich dni pozostał kardynałem-biskupem Tusculum.
Były papież-pirat zmarł 22 grudnia 1419 roku we Florencji i tam też spoczęły jego szczątki. Okazały grób, już po jego śmierci, wykonany przez Donatella oraz Michelozza.
W roku 1958 papieżem został wybrany Włoch Angelo Giuseppe Roncalli, który również przyjął imię Jana XXIII. Decyzja o wyborze takiej numeracji miała na celu ukazanie nieprawowitości pontyfikatu Baltazara Cossy. Tym samym Pierwszy Jan XXIII został oficjalnie uznany za antypapieża. Niezależnie od toczącej się przez wieki dyskusji, czy Baltazar Cossa był legalnym papieżem, czy też nie – aż do roku 1904 był on wymieniony w oficjalnych spisach papieży w „Annuaire Pontifical Catholique”.
Paweł II (1464-1471)
Zdarzało się czasami, że papieżem zostawała osoba, która w ogóle tego nie chciała. Urodzony w Wenecji, 23 lutego 1417 roku, Pietro Barbo chciał zostać kupcem – tak jak jego ojciec Niccolo. Nie marzył o byciu Ojcem Świętym. Mało tego, Pietro nie chciał być nawet duchownym. Jednak jego wuj, papież Eugeniusz IV, nie liczył się w ogóle ze zdaniem swojego bratanka. Widział w nim swojego następcę i robił wszystko, by swój plan zrealizować.
Wbrew swojej woli Barbo został najpierw archidiakonem Bolonii i biskupem Cervii. Potem posypały się kolejne stanowiska. W roku 1451 został biskupem Vicenzy, później biskupem Padwy (1459-60). Na konklawe po śmierci papieża Piusa II, w roku 1464, Pietro nie chciał przybyć. Po namowach zgodził się i został wybrany papieżem już po pierwszym głosowaniu. Nawet z wyborem swojego papieskiego imienia miał problemy…
Słynący ze swojej urody Pietro początkowo chciał przyjąć imię Formozus („formosus” po łacińsku znaczy „piękny”), później Marco (na cześć weneckiego okrzyku bojowego), jednak odwiedziony od tych pomysłów został Pawłem II. Ludzie z jego najbliższego otoczenia częściej mówili o nim Narcyz, ponieważ bardzo często papież siadał przed lustrem i przyglądał się własnemu odbiciu. Z czasem dorobił się także innych niechlubnych przydomków, związanych z cechami swojego charakteru. Kardynałowie mówili o nim „Pia Maria” („Pobożna Maria”), gdyż słynął z wielogodzinnych modlitw, podczas których zamykał się w swoich komnatach. Dużo mniej przychylnym określeniem Pawła II był przydomek „Dolore Domina Nostra” („Nasza Pani Bolesna”), który wyśmiewał jego bardzo zniewieściały sposób bycia i fakt, że papież zaczynał płakać z byle powodu – nawet gdy spotykał się z najdelikatniejszą odmową.
Od początku swojego pontyfikatu Paweł II nie przywiązywał najmniejszej uwagi do swoich papieskich obowiązków. Chciał jedynie być podziwiany przez wiernych. Stworzył swój dwór, wzorowany na dworach książęcych. Uwielbiał przepych i bogactwo. Kazał zrobić dla siebie tiarę, która swoją wartością przewyższała jego własny dom. Z watykańskiego skarbca wynosił ogromne ilości ozdób i klejnotów, które układał w swoim łożu. Całymi nocami oglądał wszystkie swoje kosztowności w towarzystwie swoich męskich faworytów, których hojnie nimi obdarowywał. Spał w dzień, zupełnie nie przejmując się swoimi papieskimi powinnościami.
Kolejną jego miłością były wszelkiego rodzaju rozrywki. Wydawał kościelny majątek na różne bale, przyjęcia, karnawały oraz wszelkie formy sportowej rywalizacji. Jedną z jego ulubionych konkurencji było poniżanie mniejszości religijnych i biedoty. W roku 1468 roku organizował wyścigi, ulicami Rzymu, w których przymusowo ścigali się Żydzi, prostytutki, starcy, dzieci, garbaci, karły, osły i woły. Publiczność obrzucała uczestników wyzwiskami i kamieniami. Uczestnicy zawodów potykali się i upadali, ku radości zgromadzonej publiczności. Gdy w skarbcu zaczęło brakować funduszy, zmusił miejscowych Żydów to pokrywania kosztów tych wszystkich wydarzeń.
W przeciwieństwie do swojego poprzednika, Piusa II, nienawidził humanizmu i humanistów. Szybko popadł z nimi w konflikt, gdyż nie wykazywał absolutnie żadnego zainteresowania sztuką. Gdy zamknął Akademię Rzymską, nazwano go barbarzyńcą, który gardzi sztuką i nauką. Paweł II zrewanżował się swoim przeciwnikom, oskarżając ich o kultywowanie starożytnych wartości pogańskich. Widmo zbliżających się procesów o herezję zmusiło wielu humanistów do opuszczenia Rzymu.
Paweł II pod koniec swojego pontyfikatu zaczął gustować w torturach. Wielką satysfakcję przynosiło mu oglądanie nagich mężczyzn rozciąganych na kole. Im młodsi byli torturowani, tym lepiej. Gdy brakowało skazańców, papieżowi dostarczano niewinnych chłopców, zabranych prosto z ulicy. Podobno Paweł II do torturowanych młodzieńców zwracał się słowami, aby się nie martwili, ponieważ dobry Bóg wynagrodzi im w Niebie wszystkie męczarnie.
Przyczyny śmierci Pawła II nie są do końca jasne. Wiadomo tylko, że papież zmarł w Rzymie 26 lipca 1471 roku. Istnieją dwie wersje mówiące o tym, jak wyglądały jego ostatnie chwile. Pierwsza sugeruje, że papież zmarł na atak serca. Druga wersja winą za śmierć obarcza melony, które Paweł II uwielbiał. Podobno najadł się nimi tak bardzo, że pękł mu żołądek. Obie te wersje są zgodne, co do jednej rzeczy – śmierć papieża miała nastąpić podczas ostrych igraszek z jego nieletnich służącym…
Sykstus IV (1471-1484)
Następcą znienawidzonego przez rzymian Pawła II został Sykstus IV. Jego wybór początkowo został przyjęty z entuzjazmem. Wszyscy mieli nadzieję, że nowy papież dokona moralnej odnowy Kościoła i przywróci sztuce należne jej w Watykanie miejsce. Szybko jednak pożałowano tej decyzji…
Sykstus IV przyszedł na świat 21 lipca 1414 roku w Celle Ligure (region Liguria w północnych Włoszech) jako Francesco della Rovere. Pochodził z biednej rodziny. W wieku 9 lat rozpoczął naukę we franciszkańskim konwencie w Savonie. Wstąpił do tego zakonu, aby kontynuować naukę na uniwersytetach w Padwie, Bolonii i Pawii, gdzie uzyskał doktoraty z filozofii i teologii. W roku 1444 przyjął święcenia kapłańskie i został profesorem teologii. Swoją działalność duchowną poświęcał głównie na pisaniu traktatów teologicznych, dotyczących „Krwi Chrystusa” i „Niepokalanego poczęcia Marii”.
Papieżem został 9 sierpnia 1471 roku. Tuż po swoim wyborze podpisał „kapitulację wyborczą”, w której obiecał zwalczenie nepotyzmu w strukturach kościelnych. Wkrótce okazało się, że Sykstus IV nie tylko nie miał zamiaru walczyć z tym zjawiskiem, ale i sam stał się jego wielkim zwolennikiem. Za jego rządów nepotyzm osiągnął niespotykaną wcześniej skalę.
Cały Rzym, aż huczał od plotek na temat jego nieślubnego potomstwa. Aż sześciu swoich synów, których nazywał „bratankami”, uczynił kardynałami. Podobno jeden z nich, słynący ze swojej urody Pietro Riario, był owocem związku Sykstusa IV ze jego rodzoną siostrą. Zarówno Pietro, jak i jego drugi syn Giuliano della Rovere (późniejszy papież Juliusz II) dopuszczali się kazirodczych aktów seksualnych z własnym ojcem w zamian za klejnoty pochodzące z watykańskiego skarbca.
Niemal wszyscy członkowie rodziny della Rovere otrzymali wysokie stanowiska – nie tylko kościelne, ale i świeckie. Takie praktyki szybko zaczęły być głośno krytykowane, zwłaszcza, że większość przedstawicieli tej rodziny okazała się niegodna do piastowania jakiejkolwiek funkcji poprzesz swój rozwiązły tryb życia.
Wszystkie źródła zgodnie potwierdzają, że Sykstus IV był człowiekiem bardzo pobożnym. Nie przeszkadzało mu to jednak wykorzystywać papieskiego tronu do własnych celów. Niemal całą swoją uwagę poświęcał nie sprawom boskim, ale pomnażaniu własnego majątku. Podniósł wszelkie możliwe podatki. Wprowadził także nowe. Każdy kapłan, który chciał mieć kochankę musiał za ten przywilej zapłacić. Papież poszedł na rękę również zamożnym mężczyznom, którzy po zapłaceniu odpowiedniego podatku, mieli pełne prawo „pocieszać” zamężne kobiety, podczas nieobecności ich mężów.
Sykstus IV zdobył również renomę „szczodrego dobroczyńcy dla prostytutek”. Aby powiększyć swój majątek zbudował w Rzymie okazały dom publiczny, przeznaczony dla osób obojga płci. Pracę w nim mogła znaleźć niemal każda chętna kurtyzana, bez względu na wiek i status społeczny. Za możliwość legalnego zarobkowania prostytutki płaciły papieżowi około 400 dukatów rocznie. Prowadzone w tym czasie zapiski sugerują, że podczas pierwszego roku za pracę w „papieskim burdelu” prostytutki zapłaciły łącznie około 26 tysięcy dukatów.
Wydając specjalną bullę zastrzegł sobie jedyne prawo do produkowania i sprzedawania specjalnych „papieskich figurek”, przedstawiających postać świętego baranka. Oświadczył wiernym, że dotknięcie kupionej figurki nie tylko leczy wszelkie możliwe choroby i chroni kobiety przed śmiercią podczas ciąży, ale również ratuje przed pożarem, rozbiciem statku na morzach i oceanach, gradem, piorunami oraz popadnięciem w obłęd. Wierni ochoczo nabywali święte baranki, przez co do skarbca Sykstusa IV trafiły ogromne sumy. Był on także pierwszym papieżem, który wprowadził (w roku 1474) płatne odpusty za dusze zmarłych, gdzie pieniądze wpłacane przez rodzinę nieboszczyka były jedynym gwarantem odpuszczenia grzechów i życia wiecznego po śmierci.
Papież, który nie ukrywał swojego biseksualizmu czerpał z życia pełnymi garściami. Nie miał także nic przeciwko temu, aby inni korzystali z życia w każdy możliwy sposób. Gdy pewna rodzina kardynała z kościoła św. Łucji zwróciła się do Sykstusa IV z pisemna prośbą o zgodę na popełnienie grzechu pederastii i kazirodztwa podczas trzech najgorętszych miesięcy w roku – w czerwcu, lipcu i sierpniu – na co papież bez wahania się zgodził a pod petycją własnoręcznie napisał: „Niech się stanie, co się uprasza”.
Sykstus IV słynął także ze swojego uwielbienia dla sztuki. Nie tylko tej wzniosłej. Wiele uwagi poświęcał dziełom zawierającym erotykę i bluźnierstwa. Tak było w przypadku opublikowanej w Niemczech wizji niejakiego mnicha Alano de Rupe:
„Pewnego razu przenajświętsza Dziewica Maryja wkroczywszy do celi zamkniętego Alamo de Rupe, wzięła włos z jego głowy i uczyniła pierścień, z którym poślubiła ojca i spowodowała, by ją pocałował i trzymał w dłoni jej pierś. I mówiąc wprost, w krótkim czasie stała mu się tak bliska, jak kobieta zwykła być blisko ze swym mężem”
Mnich swoje erotyczne fantazje przelewał na papier, Papież nie tylko się w nich ochoczo zaczytywał, ale je również uświęcał.
Przez cały swój pontyfikat bardziej skłaniał się ku sprawom świeckim, jednak nie zapomniał całkowicie o obronie wiary. 1 listopada 1478 roku na wyraźną prośbę hiszpańskiej pary królewskiej – Ferdynanda Aragońskiego i Izabeli Kastylijskiej – wydał bullę papieską sankcjonującą hiszpańską Inkwizycję, instytucję kościelną zajmująca się walką z heretykami.
Z papieskiego polecenia Naczelnym Inkwizytorem został okryty złą sławą Tomás de Torquemada, który stał się symbolem religijnej nietolerancji. Uwielbiał wszelkie tortury, a skazanych chętnie palił na stosie. Był jednym z inicjatorów dekretu o wygnaniu Żydów z Hiszpanii w 1492 roku. Szacuje się, że w samej tylko Hiszpanii życie w płomieniach straciło około 2 tysięcy heretyków. Sykstus IV kilka razy zaprotestował przeciwko nadużyciom Torquemady, jednak jego upomnienia nie przyniosły żadnego efektu.
Pod koniec swojego życia Sykstus był tak znienawidzony w całym Rzymie, że gdy zmarł 12 sierpnia 1484 roku, jego papieskie apartamenty zostały doszczętnie ograbione. Podczas, gdy martwe ciało papieża leżało w łożu, ludzie w szaleńczej radości wynosili wszystko, co wpadło im w ręce. Nie pozostawiono ani jednej papieskiej szaty, a osobisty kapelan Sykstusa IV, aby przykryć papieskie zwłoki musiał pożyczyć sutannę od miejscowego diakona.
Jedyną pozytywną strona pontyfikatu Sykstusa IV była jego troska o rozwój sztuki. Sprowadził do Rzymu wielu wybitnych artystów, a z Rzymu uczynił prawdziwe miasto renesansu. W Pałacu Watykańskim ufundował Kaplicę Sykstyńską (wybudowaną w latach 1475-1483), która otrzymała nazwę na jego cześć. Jego wielkie zasługi w dziedzinie propagowania sztuki nie uchroniły Sykstusa IV przed opinią jednego z najgorszych papieży w historii Kościoła. Kronikarz Stefano Infessura napisał kilka dni po jego śmierci:
„Najszczęśliwszy to dzień, w którym dobry Bóg uwolnił całe chrześcijaństwo od bezbożnego i występnego papieża, nie mającego w swym sercu ni bojaźni Bożej, ni miłości do świata chrześcijańskiego, ni miłosierdzia dla ludzi.”
Innocenty VIII (1484-1492)
Następcą Sykstusa IV został Innocenty VIII, który okazał się całkowitym zaprzeczeniem swojego imienia („Innocent” – ang. „Niewinny”). Jeszcze za jego żywota powiadano w Watykanie, że „jego prywatne życie okrywał cień najbardziej skandalicznych aktów”.
Giovanni Battista Cibo był synem rzymskiego senatora Arana Cibo i Teodoriny de Mari. Urodził się w Genui, w roku 1432. Młodość spędził w Neapolu, gdzie na jednym z królewskich dworów dorobił się opinii bardzo rozwiązłego młodzieńca. Tam dwukrotnie został ojcem – w roku 1449 przyszedł na świat jego syn Franceschetto, a 6 lat później córka Teodorina. Jego niezwykła uroda sprawiała, że nie mógł odpędzić się zarówno od kobiet, jak i od mężczyzn. Giovanni nie miał żadnych zahamowań. Aby osiągnąć korzyści decydował się często na związki homoseksualne. Po studiach w Padwie i Rzymie doznał nawrócenia tak mocnego, że wkrótce przyjął święcenia kapłańskie.
Jako biskup został wybrańcem papieża Sykstusa IV, który szybko uczynił go kardynałem. W Rzymie plotkowano, że Cibo oddanie służył papieżowi również w papieskiej sypialni. Podobno równie gorące relację łączyły go także z poprzednim papieżem Pawłem II oraz z kardynałem Guliano della Rovere, nieślubnym dzieckiem Sykstusa IV (późniejszym papieżem Juliuszem II).
Cibo został papieżem Innocentem VIII 29 sierpnia 1484 roku. Jego wybór miał być jedynie przejściowy. Rodrigo Borgia przymierzał się do objęcia tronu Piotrowego, jednak jego kandydatura nie miała jeszcze wystarczająco dużego poparcia wśród elektorów. Potrzebował więc człowieka o słabym charakterze, podatnego na wpływy i łasego na bogactwo – kogoś kim Borgia mógł sterować, zanim sam został papieżem (udało mu się to w roku 1492, gdy został Aleksandrem VI).
Innocenty VIII, w przeciwieństwie do innych papieży, nigdy nie wyparł się swoich nieślubnych dzieci. Co więcej, otwarcie się do nich przyznawał. Ochrzcił je, udzielił ślubów oraz zapewnił im odpowiednie posady. Łącznie „dorobił się” szesnaściorga pociech, a wszystkich synów i córki hojnie obdarowywał. Przed nim żaden papież nie czynił tego publicznie bez wmawiania wiernym, że są to jedynie „bratankowie” i „bratanice”.
Swoje dzieci jawnie faworyzował i przymykał oczy nawet na ich najgorsze przewinienia. Jego syn Franceschetto, który był wyuzdanym biseksualistą (oskarżanym o liczne rozboje i gwałty), pewnego razu poskarżył się ojcu, że podczas gry w karty został oszukany przez kardynała Riario, na kwotę 50 tysięcy funtów. Papież natychmiast wysłał swoich strażników, którzy odebrali kardynałowi przywłaszczone pieniądze.
Innocenty VIII, podobnie jak jego poprzednik Sykstus IV, prowadził barwne i rozwiązłe życie. Jego dwór nie różnił się niczym od dworów książąt i sułtanów. Komnaty jego watykańskiego pałacu pełne były roznegliżowanych prostytutek, świadczących swoje usługi każdemu duchownemu, który tam zawitał.
Mimo, że papieski skarbiec świecił pustkami po pontyfikacie Sykstusa IV, Innocenty VIII nie miał najmniejszego zamiaru oszczędzać, ani tym bardziej próbować napełnić watykańską kasę. Wolał całe dni spędzać na błogim lenistwie i poświęcać się przyjemnościom, którym towarzyszyło zazwyczaj obżarstwo, wystawność, próżność i zbytek. Gdy tylko pewna grupa (złożona z 16 osób) zasugerowała mu w liście, że jako papież powinien podążać drogą Jezusa i tak jak Chrystus „służyć ludziom w swoim ubóstwie”, Innocenty tak bardzo się rozgniewał, że natychmiast ekskomunikował autorów listu jako heretyków.
W innym liście zwrócono się do niego z prośbą o powstrzymanie wszystkim duchownym od posiadania kochanek i utrzymanek. Odpowiedź Innocentego nie pozostawiła żadnej wątpliwości:
„Takie działanie uważam za niepotrzebną stratę czasu, gdyż jest to rzecz tak powszechna wśród zwykłych kapłanów, a nawet wśród przedstawicieli Kurii, że trudna dziś znaleźć choć jednego takiego kapłana, który żyje bez konkubiny.”
Była jedna rzecz, której papież panicznie się bał – czary! Był przekonany, że czarna magia próbuje podporządkować sobie cały chrześcijański świat. W związku z tym wydał papieską bullę „Summis desiderantes affectibus”, w której napisał:
„Mężczyźni i kobiety odchodząc od wiary katolickiej oddali się szatanowi i demonom, które odbywają stosunki seksualne podczas ich snu. Demony te poprzez czary, zaklęcia, magiczne słowa i inne przeklęte występki zabijają swoje dzieci, pozostające jeszcze w łonie matki. Zabijają również potomstwo wszelkiego bydła i niszczą płody ziemi […] Powstrzymują ludzi przed dokonywaniem stosunku płciowego i kobiety przed poczęciem, dlatego też mężowie nie mogą poznać swych żon, a żony przyjąć w sobie swych mężów.”
Bulla ta pojawiła się jako wstęp do owianej złą sławą księgi „Młot na czarownice” („Malleus Maleficarum”), opublikowanej w roku 1487 przez dominikanów Heinricha Krammera i Jamesa Sprengera, która stała się instrukcją wykrywanie i karania ludzi oskarżonych o czary i kontakty z diabłem. To właśnie oni, za zgodą papieża Innocentego VIII, przemierzali miasta i wsie tropiąc czarownice. W celu wymuszenia przyznania się do obcowania z szatanem stosowali najróżniejsze metody – biczowanie, zdzieranie szat, łamanie kołem, miażdżenie palców, topienie. Papież pochwalał te metody, nie widząc w nich nic złego. Cel uświęcał środki, a demony musiały być pokonane raz na zawsze…
Ostatnie chwile życia Innocentego VIII również nie były godne urzędu, który sprawował od ośmiu lat. Gdy tylko poczuł, że jego ziemski czas dobiega końca, poprosił o spełnienie jego ostatniego życzenia – chciał wypić mleko z kobiecej piersi! W tym celu szybko odnaleziono karmiącą matkę i sprowadzono ją przed oblicze umierającego papieża. Papieski kapelan Johann Buchard próbował jeszcze utrzymać Innocentego przy życiu. Stwierdził, że może pomóc wyłącznie transfuzja krwi trzech młodzieńców. Znaleziono ochotników, którym sowicie zapłacono, jednak chłopcy zmarli podczas zabiegu upuszczania krwi. Podobno widząc ich śmierć Innocenty odmówił poddania się tej kuracji, choć żadne ówczesne źródła nie potwierdzają takiej wersji. Tak czy inaczej, Innocenty VIII „odszedł do domu Ojca” późnym wieczorem, 25 lipca 1492 roku. Pochowany został w Bazylice Watykańskiej, gdzie jego szczątki znajdują się do dzisiaj.
Niemal od razu po jego śmierci Rzymianie, przy każdej możliwej okazji, zaczęli wyśmiewać byłego papieża w najróżniejszych wierszach i piosenkach:
„Spłodził ośmiu synów, córek tyle samo
Stąd też tytuł ojca w Rzymie mu nadano
Innocenty VIII odkąd tyś w zaświatach
Tam odeszła również chciwość i prywata”
Papież Innocenty VIII był ostatnim papieżem średniowiecza, które swój papieski okres kończyło niezbyt chlubnie. Wkrótce nastała kolejna epoka, która wcale nie okazała się lepsza…
Postscriptum
XIX-wieczny niemiecki historyk Ferdinand Gregorovius (1821-1891), specjalizujący się głównie w historii średniowiecznego Rzymu, słynął z tego, że był zaciekłym wrogiem papiestwa. W swoim monumentalnym dziele „Geschichte der Stadt Rom im Mittelalter” (1859-1872) nie krył swojej pogardy w stosunku do „grzeszników” zasiadających na papieskim tronie:
„spali na jedwabnych poduszkach i w łożach zdobionych złoceniami, w ramionach kochanek, pozostawiając swym wasalom, sługom i niewolnikom dbanie o wymogi dworu”
Zarzucał im także branie czynnego udziału w hazardzie i polowaniach oraz podróżowanie w bogatych karocach, w otoczeniu całej rzeszy niepotrzebnych utrzymanków, których nazywał „robactwem”. Historycy są jednak zgodni, że nawet w średniowieczu zdarzali się papieże, których życie i pontyfikat mogły służyć za wzór godny naśladowania. Czy aby na pewno? A może nie było wśród nich wyjątku i wszyscy średniowieczni papieże byli tylko „dziećmi swoich czasów”. Ci powszechnie uznawani dzisiaj za świętych mogli mieć jedynie lepszy PR, który zatuszował ich niecne występki na tyle skutecznie, że do naszych czasów nie dotrwały żadne wzmianki o ich grzechach. Czy tak było w istocie? Tego się już raczej nigdy nie dowiemy…
Po średniowieczu nastąpił renesans, w którym kolejni papieże także grzeszyli i to na pewno nie mniej niż w poprzedniej epoce. Wśród tych najgorszych następców św. Piotra prym wiódł zdecydowanie Rodrigo Borgia, czyli papież Aleksander VI, który swoich średniowiecznych poprzedników pobił chyba w każdym możliwym aspekcie, jeśli chodzi o papieski pontyfikat. Ale to już temat na zupełnie inną historię…
Artykuł oryginalnie opublikowany na stronie wmrokuhistorii.blogspot.com
Zachęcamy Was do jej odwiedzenia, gdyż jest to strona o historii ukrytej za fasadą mitów i legend, otulonej płaszczem sekretów, skandali i kontrowersji. To opowieści o pasjach, namiętnościach, zbrodniach i zdradach, o ludziach wielkich i małych, znanych i zapomnianych. Razem oddzielmy prawdę od legend i dowiedzmy się, jak to naprawdę było…