8 lat temu

Elektrowstrząsy – historia i kontrowersje

Scena z filmu „Lot nad kukułczym gniazdem” opartego na powieści Kena Keseya z 1962.

Leczenie psychiatryczne jest wciąż otoczone silnym tabu. Osoby borykające się z chorobami psychicznymi często ukrywają swoje problemy, latam żyją z niezdiagnozowanym schorzeniami, bo boją się prosić o pomoc.

Sprawy nie ułatwia niechęć do leków i strach przed inwazyjnymi metodami leczenia – takimi jak elektrowstrząsy. Mimo iż stanowią współcześnie standardową procedurę medyczną osnute są negatywnym wizerunkiem. Dlaczego tak się stało?

Początki w latach ‘30

Terapia elektrowstrząsami wykorzystuje prąd do wywołania drgawek. Może wydawać się to niezgodne z naszą intuicyjną wiedzą na temat leczenia chorób, jednak wiele terapii medycznych, jak na przykład chemioterapia, wymaga poddania pacjenta drastycznym doświadczeniom fizycznym, w celach terapeutycznych.

Już w XVI wieku, środki do wywołania napadów były stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych. W 1785 procedura w wykorzystaniem prądu została opisana w London Medical Journal.

Elektrowstrząsy zostały opracowane pod koniec lat ‘30 we Włoszech. Psychiatrzy odkryli wtedy, że wywołanie drgawek może łagodzić w konsekwencji objawy pewnych chorób psychicznych. Przed pojawieniem się bezpiecznych urządzeń do elektrowstrząsów, ataki były wywoływane substancjami chemicznymi, szczególnie metrazolem.

Według wielu raportów pacjenci, którym podano substancje, tuż przed wywołaniem drgawek doświadczali uczucia przerażenia. Jak wspominają niektórzy psychiatrzy, pielęgniarki i lekarze musieli niemal zmuszać pacjentów do wzięcia leku. Włoscy naukowcy zaproponowali więc użycie energii elektrycznej jako bezpieczniejszego i bardziej humanitarnego sposobu wywołania ataków.

Naukowcy wierzyli, że udało im się osiągnąć ten cel, dlatego w przeciągu zaledwie kilku dni od opracowania metody z użyciem prądu rozprzestrzeniła się ona w klinikach psychiatrycznych na całym świecie.

Lata ‘50 – szpitalny straszak

Wizerunek metody elektrowstrząsowej w filmach i telewizji był dość ponury – przedstawiano ją jako formę sprawowania kontroli nad pacjentami oraz nadużycie. Do umocnienia tego obrazu przyczynił się kultowy film Milosa Formana ”Lot nad kukułczym gniazdem”,w którym terapia elektrowstrząsami zastosowana jest jako forma kary dla niesubordynowanego pacjenta. Nie ma chyba drugiej fikcyjnej historii, która tak zdominowała nasze postrzeganie leczenia psychiatrycznego.

Pomimo iż film nakręcono w 1975 roku, nie był on aż tak nierealistyczny w opisie warunków sprzed dwóch dekad. Metoda była ratunkiem dla wielu pacjentów, istnieją jednak silne dowody, że w w tym okresie elektrowstrząsy były wykorzystywane w szpitalach również do kontrolowania szczególnie trudnych pacjentów i utrzymania porządku na oddziałach.

Metoda była również w swojej pierwotnej wersji niebezpieczna dla zdrowia pacjentów. Obecnie istnieją sposoby usuwania tych zagrożeń – m. in. stosuje się zwiotczenie mięśni aby uniknąć fizycznych urazów w czasie napadów, a także znieczulenie, aby uwolnić pacjenta od bólu związanego z elektrowstrząsami.

Te modyfikacje zostały teoretycznie opracowane dość szybko, jednak zajęło trochę czasu zanim stały się one standardową praktyką.

Ken Kesey autor powieści “Lot nad kukułczym gniazdem” wydanej w 1962 roku, pracował w szpitalu psychiatrycznym w latach ‘50. Dlatego był w stanie opisać swoje doświadczenia z elektrowstrząsami. Zdawał sobie jednak sprawę również z ich pozytywnych efektów w leczeniu objawów chorób psychicznych. W swojej książce opisał je na przykładzie jednego z bohaterów.

W tamtych czasach elektrowstrząsy używane były również do “leczenia” homoseksualizmu, rozpatrywanego wtedy przez psychiatrów jako choroba. Nie było to główne zastosowanie metody, jednak dla pacjentów leczenie to mogło wywołać traumę.

Lekarze, którzy przeprowadzali i rekomendowali tego rodzaju terapie, byli szczerze przekonani o skuteczności metody. Stosowano ją również jako alternatywa dla medykamentów. Leczenie homoseksualizmu nie trwało zbyt długo, gdyż jak się okazało, nie przynosiło żadnych efektów. Pamięć o tym etapie w historii medycyny przetrwała jednak w społecznej świadomości.

Lata ‘60 – narodziny antypsychiatrii

W tym okresie istniało bardzo wiele dowodów na skuteczność elektrowstrząsów w leczeniu depresji. Istniało również wiele dowodów na to, że pacjenci mają obawy przed korzystaniem z tej metody.

Te obawy razem z szeroko rozpowszechnionym buntem przeciwko organom władzy i autorytetom, które zaczęły pojawiać się w latach ‘60, doprowadziły do odwrócenia się od medycy i rozwoju ruchu antypsychiatrii.

W najbardziej skrajnych wersjach ruch ten odrzucał samą ideę chorób psychicznych, natomiast zabiegi fizyczne – szczególnie elektrowstrząsy, wzbudzały absolutny sprzeciw. Większość zwolenników antypsychiatrii, nawet ci, którzy kwestionowali istnienie chorób umysłowych jako takich, silnie wspierali terapie oparte na rozmowie.

Elektrowstrząsy wzbudzały głębokie podziały. Ingerując tak mocno w ciało pacjenta i nie zgłębiając jego historii życia, metoda zaczęła prowokować pytania o samą naturę chorób psychicznych oraz skutecznych metod ich leczenia. W tym okresie pojawiły się pytania natury ogólnej o to kim jest człowiek i jego osobowość, co konstytuuje daną osobę?

 

Współczesne kontrowersje

W efekcie zastosowanie metody elektrowstrząsami spadło w latach ‘60 i ‘70, jej reaktywacja nastąpiła w latach ‘80. W tym czasie pojawiało się coraz więcej osób, które zachwalały skuteczność metody.

Pisarze tacy jak Norman Endler i Martha Manning tworzyli wzruszające wyznania na temat swojej walki z depresją i ulgi jaką przyniosły im elektrowstrząsy. Terapia zaczęła być praktykowana również tylko za zgodą pacjentów. Zmodyfikowana metoda stała się standardem – szacuje się, że skorzystało z niej około 100 tysięcy Amerykanów.

Natomiast w epoce Prozaku społeczeństwo stało się bardziej skłonne do fizycznego ingerowania w przypadki chorób, które można określić mianem “psychicznych”. Według psychiatrów wielu pacjentów powraca z własnej woli do terapii elektrowstrząsami, co może być trudne do zrozumienia osobom, które mają wizję tej metody, zbudowaną wyłącznie na stereotypach. Elektrowstrząsy w dalszym ciągu mają swoich przeciwników i krytyków, głównie wśród osób, które zostały poddane leczeniu wbrew własnej woli lub czuły się do niej przymuszane.

Głównym źródłem ciągłych kontrowersji są ewentualne negatywne efekty, m. in. utrata pamięci. Nie ma wątpliwości, że elektrowstrząsy powodują zaniki wspomnień, szczególnie tych wydarzeń, które dokonywały się na krótko przed lub po zabiegu. Jednakże wspomnienia te z czasem powracają. Istnieją również wątpliwości co do efektów terapeutycznych – wiele osób twierdzi, że nie były one wcale aż tak spektakularne.

Pojawiają się również obawy o trwałą utratę pamięci. Lekarze twierdzą jednak, że przypadki takie są niezwykle rzadkie, nie ma jednak pewności w jak wielu przypadkach one występują.

Elektrowstrząsy mogą być nieocenionym sposobem leczenia wielu osób. Obecnie problem stanowi silna stygmatyzacja metody. Aby ją przełamać potrzeba będzie nie tylko świadectw na temat jej terapeutycznego efektu, ale także pełnego uznania kosztów takiego leczenia, zarówno bezpośrednich jak i przyszłych.