Cudze chwalimy, swego nie znamy, czyli najdziwniejsze polskie tradycje
W Polsce możemy zaobserwować fascynację kulturą i tradycjami polskimi. Coraz częściej i chętniej powracamy do celebrowania andrzejek, czy wianków. Wiele młodych osób, rezygnując ze ślubu kościelnego, decyduje się na swaćbę, czyli zaślubiny w stylu starosłowiańskim, które wywodzą się jeszcze z czasów pogańskich. Nie ma żadnego problemu, aby znaleźć etymologię i symbolikę tych niezwykłych rytuałów, ale mamy kilka tradycji staropolskich, które jako perły są pielęgnowane tylko w pojedynczych miejscowościach.
TANIEC FERETRONÓW
Jakiś czas temu użytkownicy Facebooka dość intensywnie zaczęli udostępniać filmik, na którym można było zobaczyć ludzi, którzy w dość zaskakujący sposób traktują feretron (przenośny obraz dwustronny, przedstawiający święte postaci). Na pierwszy rzut oka wygląda to jak bliżej nieokreślone szarpanie obrazem. Nic bardziej mylnego. Filmy przedstawiają pokłon feretronów, mylnie nazywany tańcem feretronów. Jest to tradycja kultywowana od wielu wieków przez pielgrzymujących do Kalwarii Wejherowskiej. Ruchy wykonywane przez dźwigających nie są przypadkowe. Najpierw wykonuje się znak krzyża, a następnie okrążenie feretronem. Ruchy są bardzo zamaszyste, co jest niezwykle trudne, zważywszy na to, że feretrony potrafią ważyć nawet 100 kg. Odpusty w Kalwarii Wejherowskiej odbywają się pięciokrotnie w ciągu całego roku i przybywają na nią goście z całej archidiecezji gdańskiej. Pokłon feretronów jest najważniejszym momentem zamykającym uroczystości odpustowe. Po zakończeniu mszy następuje pożegnanie pielgrzymów. Obraźnicy- osoby niosące feretron, podchodzą kolejno do ołtarza i wykonują pokłon. Zwykle wykonują w takt intrady, natomiast współcześnie, coraz częściej można w tle usłyszeć znane wszystkim hity, niekoniecznie o zabarwieniu religijnym. Tak naprawdę nie wiadomo skąd wzięła się ta tradycja. Historia niewiele mówi na jej temat, jednak wiadomo, że tradycja ta liczy sobie na pewno przynajmniej 300 lat i oprócz Wejherowa, praktykuje się ją jeszcze w kilku wsiach m.in. w Swarzewie oraz Sianowie. Tradycja ta przysporzyła Kaszubom sporego zainteresowania i tamtejsze odpusty stały się niezwykłą atrakcją turystyczną, nie tylko dla wiernych.
WIESZANIE JUDASZA
Jak powszechnie wiadomo, obecny kalendarz liturgiczny dość mocno pokrywa się z wcześniejszym kalendarzem świąt słowiańskich. Również niektóre tradycje zostały schrystianizowane, tak aby nie raziły w oczy kapłanów. Jednym z takich obyczajów jest Wieszanie Judasza, wywodzący się od topienia Marzanny. Wieszanie Judasza upamiętnia zdradę Jezusa Chrystusa. Zwykle w Wielką Środę lub Wielki Czwartek wieszano na wieży kościoła słomianą kukłę ubraną w gałgany, a następnie w Wielki Piątek strącano ją, bito kijami i wleczono po całej wsi. Następnie wrzucano podpaloną kukłę do rzeki. Obyczaj ten był niezwykle brutalny i z tego też względu, mimo iż utrzymywał się na ziemiach polskich od minimum XVIII wieku, został zakazany przez Kościół. W dwudziestoleciu międzywojennym obyczaj ten nabrał sporo cech antysemickich. Wówczas to słomianą kukłę, zamieniono na kukłę Żyda. Wieszano kukły na drzewach bądź drzwiach domów żydowskich i kazano mieszkańcom płacić swego rodzaju haracz. Nie wypłacenie wykupu groziło pobiciem. Obecnie zwyczaj ten, w już nie tak brutalnej formie, utrzymuje się w niektórych wioskach na Podkarpaciu. Jednak Kościół nadal nie akceptuje tego zwyczaju, więc ludzie wieszają Judasza na gankach, drzewach, płotach lub słupach.
Na Śląsku Cieszyńskim występował z kolei Judosz. Obecnie palenie Judosza jest jednym z wydarzeń towarzyszących Wielkiemu Piątkowi i Wielkiej Sobocie. Na potrzeby procesji tworzy się około trzymetrową kukłę, której szyja ozdobiona jest łańcuchem z trzydziestu srebrników. Kukłę niesie strażak w towarzystwie dwóch halabardników, a wokół maszerują dzieci z klekotkami, bardzo głośno hałasując. W Wielki Piątek, podczas procesji od remizy do rynku skoczowskiego, Judasz trzykrotnie kłania się budynkowi Ratusza, a także Probostwu. Następnie wraca do remizy. Kolejnego dnia procesja jest powtarzana, a na koniec następuje publiczne spalenie kukły, które ma na celu wygnanie z miasta wszelkiego zła.
ŚWIĘTO PALANTA W GRABOWIE
Grabów koło Łęczycy jest miejscem, gdzie kultywuje się tradycję gry w palanta, zespołowej gry, nieco zapomnianej i wypartej przez amerykański baseball. A szkoda, gdyż palant na ziemiach polskich był znany już w średniowieczu. Gra w palanta, podobnie jak włoszczyzna, przywędrowała do naszego kraju razem z królową Boną. Nazwa tej gry pochodzi od włoskiego pallante, co oznacza gracza w piłkę. Wbrew pozorom, ta zapomniana dziś całkowicie dyscyplina sportowa, cieszyła się niegdyś ogromną popularnością, jednak w okresie PRL, działanie propagandy doprowadziło do zaniknięcia gry. Jedynie mieszkańcy Grabowa pozostali wierni palantowi do tego stopnie, że corocznie, w pierwszy wtorek po Wielkiejnocy, organizowali uroczyste festyny, na których najważniejszym wydarzeniem był mecz palanta rozgrywany pomiędzy drużynami z okolicznych wiosek. Święto to przetrwało do dziś, a mieszkańcy są niezwykle dumni, że udało im się utrzymać tradycję. Co ciekawe, Norman Davis, autor słynnej „Europy”, wysunął niegdyś hipotezę, jakoby amerykański baseball, pochodził od polskich emigrantów. Niestety, na razie nie ma na to żadnych dowodów.
PUCHEROKI
Kolejną niezwykle barwną tradycją wywodząca się jeszcze z okresu średniowiecza. W Małopolsce wciąż w Niedzielę Palmową chodzi się „na puery” (łac. puer chłopiec). W dawnych czasach chłopcy uświetniali obchody Niedzieli Palmowej, recytując prześmiewcze wierszyki. Chłopiec koniecznie musiał być ubrany w odwrócony na lewą stronę kożuch, mieć usmarowaną sadzą buzię, a na głowie noszono wielkie, stożkowe, czapki zrobione z kolorowych gałganków lub bibuły. Występom chłopców zwykle towarzyszyły śmiech i zabawa, a na koniec byli oni hojnie obdarowywani przez wiernych wychodzących z kościoła. Z czasem pucheroki zostali wypędzeni spod kościołów, gdyż zarzucano im szerzenie pogańskich tradycji. Ale obyczaj udało się zachować z tym wyjątkiem, że chłopcy zaczęli chodzić po domach, dostając w zamian za recytację wierszyków, różne smakołyki. Najczęściej jajka, sery, chleby lub ciasta. Obecnie pucheroków możemy spotkać w podkrakowskich Bibicach, czy Zielonkach. Poprzebierane dzieci- już teraz obojga płci- wracają również do Krakowa i bawiąc wszystkich dookoła staropolskimi wierszykami, zbierają już nie jajka, a po prostu słodycze.
„ŚMIERĆ” STRAŻAKÓW
Całkiem niedawno, hitem internetu stał się filmik przedstawiający fragment mszy rezurekcyjnej z miejscowości Miejsce Piastowe na Podkarpaciu, gdzie na słowa księdza „Chrystus zmartwychwstał” czterech strażaków, trzymających wartę przy symbolicznym Grobie Pańskim, nagle pada. Pod wszelkiego rodzaju filmami na You Tube, posypało się mnóstwo nieprzychylnych komentarzy, a okazuje się, że jest to dość nietypowy obyczaj, który przyjął się na Podkarpaciu wiele pokoleń wstecz i odbywa się on na pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa, gdzie wg ewangelii Św. Mateusza, „Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli”. Właściwie nie wiadomo skąd wzięła się ta niezwykła tradycja, ale jest ona kultywowana w Miejscu Piastowym i paru okolicznych wioskach już przynajmniej od kilku pokoleń.
POLTERABEND
Zwyczaj, który jest nadal żywy na Górnym Śląsku, Wielkopolsce oraz na Kaszubach. Niezwykła tradycja tłuczenia naczyń pod domem Panny Młodej zaczerpnęła nazwę od niemieckich polter- hałas i abend- wieczór. Tradycja mówi, że w przeddzień wesela, rodzina oraz przyjaciele państwa młodych, muszą przyjść i tłuc porcelanę przed drzwiami domu Panny Młodej. Obowiązkiem dziewczyny jest posprzątać, pozostałości naczyń. W tym czasie Pan Młody musi poczęstować przybyłych wódką i zakąską. Na ziemie polskie zwyczaj ten przywędrował wraz z zaborami, dlatego tez utrzymuje się głównie w zachodniej części kraju. Zwyczaj ten pochodzi jeszcze z czasów pogańskich, kiedy to wierzono, iż hałas wywołany tłuczeniem naczyń, odpędzi złe duchy i zagwarantuje pomyślność młodemu małżeństwu.
Polska jest niezwykle barwnym krajem, który swego czasu, dość mocno zachłysnął się zachodem, wypierając własne tradycje na rzecz tych przybyłych z Zachodu. Jednak to już powoli się zmienia i coraz częściej powraca i głośno mówi się o ciekawych obyczajach, które wciąż są żywe w wioskach w całej Polsce.