5 eksperymentów, które mogły zniszczyć świat (ale na szczęście tak się nie stało…)
Gdzie jest granica ryzyka, które opłaca się podejmować przy eksperymentach naukowych?
Kilka tygodni temu norweski naukowiec Andreas Wahl próbował postrzelić się w wodzie, finalnie obeszło się bez obrażeń. Mężczyzna był jednak gotów położyć na szali swoje życie dla dobra nauki. Co jednak jeśli stawka jest większa? Powiedzmy…. przeszłość całego naszego świata? Kto powinien decydować wtedy o realizacji eksperymentu?
Oto 5 przykładów, kiedy naukowcy zaryzykowali istnieniem naszej planety dla rozwoju nauki.
Super głęboki Odwiert Kolski
W 1970 roku Rosjanie postanowili wywiercić najgłębszy ówcześnie otwór w ziemi, planując przewiercenie się przez płyty kontynentalne aż do górnego płaszcza ziemskiego, na głębokość 15 tysięcy metrów. W ramach projektu wywiercono dodatkowe dziury, łączące się z głównym odwiertem w systemie rozgałęzionych pod ziemią korytarzy.
W 1989 roku osiągnięto głębokość 12 262 metrów ustanawiając rekord najgłębszego, sztucznego miejsca na ziemi. W tym momencie wstrzymano prace ze względu na nieznośną temperaturę panującą na tej głębokości – 180 stopni Celsjusza!
Pomimo faktu, że odwiert ledwie zagłębił się w skorupę (zewnętrzna skorupa ziemska ma około 30-50 km w zależności od miejsca), kiedy rozpoczynano projekt, wielu naukowców przestrzegało przed możliwością wywołania tak głębokim odwiertem katastrofy sejsmicznej, a zwykli ludzie bali się uwolnienia potworów i wszelkiego zła spod ziemi.
Obawy okazały się finalnie bezpodstawne, a cały projekt uzmysłowił jak niewiele w rzeczywistości wiemy o powierzchni Ziemi. Obecnie odwiert jest trzecim najgłębszym sztucznym otworem. Przed nim znajdują się odwierty w Katarze (12 289 m) i na Sachalinie (12 345 m).
Powstało jednak sporo plotek na temat projektu. Najdziwniejsza twierdziła że naukowcy nagrywając dźwięki na dużej głębokości odwiertu zarejestrowali „odgłosy ludzi torturowanych w piekle”… Finalnie okazało się, że jest oczywiście sfabrykowane.
Test Trinity
W lipcu 1945 roku Amerykanie zdetonowali pierwszy w historii ładunek jądrowy w Los Alamos w stanie Nowy Meksyk. Bomba miała moc 20 kiloton trotylu, jakakolwiek pomyłka przy realizacji tego przedsięwzięcia, mogła kosztować życie milionów osób.
Test był momentem kulminacyjnym kilkuletniego programu badawczego nad bronią jądrową, znanego pod kryptonimem Projekt Manhattan i uważany jest za początek ery atomowej. Równie dobrze mógł to być jednak początek końca – broń nuklearna może przy niekontrolowanym użyciu oznaczać koniec ludzkości.
Wielki Zderzacz Hadronów
Jest to największy na świecie akcelerator cząstek subatomowych zlokalizowany w pobliżu Genewy w Szwajcarii. Maszyna powstała z inicjatywy Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych.
Kiedy przygotowywano się do pierwszej serii zderzeń niektórzy fizycy przestrzegali przed możliwością wygenerowania w ten sposób czarnej dziury, która pochłonęłaby całą ziemię. Obawy doprowadziły do szerokiej dyskusji środowiska naukowego na łamach prasy. Jak się okazało nie było jednak powodu do niepokoju.
Starfish Prime
W 1962 roku w samym środku zimnej wojny Amerykanie rozwijali badania nad bronią nuklearną. 9 lipca przeprowadzili kolejny przełomowy w tej dziedzinie test – zdetonowali bombę o wartości 1,45 megaton trotylu (!) na wysokości 400 kilometrów nad powierzchnią ziemi.
Bomba był ponad 100 razy większa od tej zrzuconej na Hiroszimę. Nikt nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji, jakie może wywołać tak potężna eksplozja w magnetosferze ziemi. Bomba eksplodowała w warstwie wypełnionej naładowanymi elektrycznie cząsteczkami, które chronią nas przed słonecznymi wiatrami.
Detonacja nie doprowadziła do destrukcji ziemi, wywołała jednak odczuwalne efekty – uszkodziła wiele satelitów. Eksplozja wprowadziła do magnetosfery dużą ilość naładowanych cząstek, które pole magnetyczne rozciągnęło wokół planety, tworząc sztuczny pas radiacyjny. Zwiększyło to ryzyko napromieniowania dla wszystkich załogowych lotów kosmicznych.
SETI
Poszukiwania pozaziemskiej inteligencji czyli The Search For Extraterrestrial Intelligence (SETI) jest projektem łączącym wiele organizacji poszukujących inteligentnych form życia poza ziemią. W ramach projektu w 1974 roku wysłano w kosmos sygnał radiowy , mający w założeniu twórców dotrzeć do pozaziemskich cywilizacji. Przesyłając informacje o położeniu kuli ziemskiej i składzie chemicznym naszych ciał.
Jednak jak podkreślają sceptycy, jeśli inteligentne formy życia funkcjonują w kosmosie może lepiej nie informować ich o naszej obecności.