Jak zostać milionerem – czyli o początkach kariery Romana Abramowicza
Roman Abramowicz jeden z najbogatszych ludzi świata, uważany za najzamożniejszego człowieka urodzonego w Europie Wschodniej, do swojej wielkiej fortuny doszedł w pierwszej połowie lat ‘90 handlując paliwem. Przez wiele lat był właścicielem firmy naftowej Sibnieft, którą w 2005 odsprzedał Gazpromowi. Obecnie jeden z najbogatszych obywateli Rosji jest również gubernatorem Czukotki i właściciel klubu piłkarskiego Chealsie. Jak doszedł do swojego majątku?
Każda fortuna ma swój początek, a Abramowicz jest przykładem człowieka, który zaczynał faktycznie od zera. Abramowicz wymyślił jak dorobić się szybkiego majątku zaciągając się w szeregi radzieckiej armii. Mając dostęp do wojskowego paliwa rozpoczął swój pierwszy biznes handlując benzyną m. in. w zamian za wyroby cukiernicze.
Tak o wspólnie spędzonych w wojsku czasach mówi Nikolai Panteleimonov:
„Roman miał wtedy zaledwie 20 lat, górował jednak nad pozostałymi swoją przedsiębiorczością, gdyby chciał mógłby zarabiać nawet na powietrzu”.
W tamtych czasach żołnierski żołd wynosił 7 rubli na miesiąc. To było za mało jeśli chciałbyś kupić słodycze i zabrać dziewczynę do kina w weekend. Abramowicz zaoferował następujący układ – namówił część żołnierzy, aby wypompowywali niewielki ilości paliwa z wojskowych samochodów, za co oferował im dodatkowy zarobek, który wystarczał na ich prywatne potrzeby. Następnie skradzioną, wojskową benzynę sprzedawał wyższym oficerom za niższą stawkę.
Żołnierze wjeżdżali samochodami do garażu, gdzie znajdował się specjalnie przygotowany przez Abramowicza kontener na zlewaną benzynę. Ściągali ze zbiornika ok. 5 do 7 litrów paliwa – ubytek takiej ilości był nie do wychwycenia przez oficerów następnego dnia. Następnie wywozili kontener do lasu, gdzie kolejna grupa odbiorców czekała już na dostawę.
Litr benzyny kosztował 40 kopiejek w tamtym czasie. Roman sprzedawał skradzione paliwo funkcjonariuszom jednostki za 20 kopiejek. Jego klienci dobrze wiedzieli skąd pochodziło ale nie zgłaszali sprawy do nikogo – jak długo układ był korzystny dla wszystkich stron tak długo interes się kręcił. Oficerowie kupowali tańszy gaz do swoich własnych samochodów, a żołnierze spuszczający paliwo dostawali dodatkowy zarobek. Część pieniędzy Abramowicz zachowywał dla siebie, część „inwestował” natomiast w słodycze i lody dla swoich współpracowników jako rodzaj zachęty do pracy.
Jego pierwszy paliwowy „biznes” pomógł mu wsiać się w wojskowej hierarchii szybko wynosząc go ponad innych żołnierzy, któż mógł wtedy przypuszczać, że będzie to początek światowej fortuny…?