7 lat temu

Tybetański superman

Jego ciało wytwarzało ciepło, kiedy tylko tego zapragnął, miał niezwykłą siłę fizyczną, ale przede wszystkim przemieszczał się z ponadludzką prędkością. Ten XI-wieczny superman to oczywiście Milarepa – jeden z najsławniejszych joginów tybetańskich, poeta oraz mistrz Buddyzmu Diamentowej Drogi.

Milarepa urodził się w Tybecie około 1052 roku. Jako siedmioletni chłopiec stracił ojca, a jego rodzina utraciła cały majątek na rzecz krewnych. Dziesięć lat później matka nakazała Milarepie znaleźć czarownika, nauczyć się czarnej magii i zemścić na wrogach. Tak też uczynił – za pomocą magii zniszczył dom i wszystkie plony swych krewnych. W wieku 38 lat, chcąc odpokutować złe uczynki, Milarepa został uczniem Marpy, wielkiego tybetańskiego guru, i ruszył ścieżką oświecenia, na której czekało go wiele prób wiary i wyrzeczeń. Marpa wielokrotnie kazał Milarepie budować, burzyć i ponownie odbudowywać kamienny dom, aby wreszcie po 6 latach go wtajemniczyć.

Po śmierci matki Milarepa zamieszkał w grocie na wzgórzach, by poświęcić swe życie medytacji. Żywił się wywarem z pokrzyw, a odziany jedynie w bawełnianą szatę, zdołał przetrwać bardzo srogie zimy, generując paranormalne ciepło zwane tumo.

W 1981 roku Herbert Benson z Uniwersytetu Harvarda zbadał tę umiejętność, poddając testom trzech tybetańskich lamów. Odkrył, że podczas medytacji lamowie potrafią podnieść temperaturę swoich palców u rąk i stóp nawet o 8°C. Jedynym wytłumaczeniem, jakie znalazł Benson, było świadome rozszerzanie i kurczenie naczyń krwionośnych.

Milarepa rozwinął swoje imponujące zdolności w czasie lat spędzonych w pustelni, kiedy to osiągnął stan pełnej jasności umysłu. Mówiono, że podróżował poza swoim ciałem, czasami do innych światów, a także, że potrafił zmienić się w ptaka, płomień albo płynącą wodę.

Milarepa zmarł w wieku 84 lat. Kremacji Wielkiego Jogina Tybetu towarzyszyły podobno mknące po niebie komety i kwiaty, które spadały znikąd. Rodacy Milarepy czczą go do dziś.